Zarząd Mo-Bruku pozytywnie ocenia zmiany zachodzące na rynku odpadów i dostrzega w nich szansę na umocnienie pozycji konkurencyjnej grupy. „Rynek gospodarowania odpadami w Polsce jest w fazie intensywnego rozwoju, a rysujące się przed nim perspektywy są bardzo obiecujące. Zakładamy wzrost przychodów w kolejnych okresach" – mówi Józef Mokrzycki, prezes Mo-Bruku.
Spółka przypomina, że istniejące i tworzone regulacje prawne zakładają systematyczny wzrost tzw. opłaty marszałkowskiej, którą składowiska są zobowiązane odprowadzać od każdej tony przyjętych odpadów. To z kolei przyczynia się do ograniczenia składowania odpadów i wzrostu popytu na usługi ich zagospodarowania, w tym te świadczone przez giełdową spółkę. W ubiegłym roku opłata marszałkowska wynosiła 276,21 zł za tonę odpadów, a w tym wzrosła do 285,6 zł.
Na kondycję grupy nie ma bezpośredniego ani negatywnego wpływu agresja zbrojna Rosji na Ukrainę. „Nie importujemy odpadów z Ukrainy czy Rosji. Z powodu wojny zawiesiliśmy projekt sprzedaży paliw alternatywnych do Ukrainy, ale po ustabilizowaniu się sytuacji popyt na to paliwo może wzrosnąć" – twierdzi Mokrzycki. Na wyniki firmy wpływu nie mają też wysokie ceny gazu, gdyż jej zapotrzebowanie na ten surowiec jest śladowe. Mo-Bruk używa błękitnego paliwa jedynie do rozruchu spalarni w Jedliczu po okresach remontowych.
„Chcemy rosnąć zarówno organicznie, jak i poprzez przejęcia. Prowadzimy rozmowy z kilkoma podmiotami" – informuje Mokrzycki. Jego zdaniem do przejęcia powinno dojść w tym lub przyszłym roku. Niezależnie od tego spółka już kilka dni temu awansowała do grona firm, których akcje wchodzą w skład indeksu mWIG40. To m.in. konsekwencja ogromnego wzrostu skali działalności prowadzonej w ostatnich latach. Kolejny skokowy wzrost wyników grupa zanotowała w ubiegłym roku. W tym czasie Mo-Bruk wypracował ponad 267 mln zł skonsolidowanych przychodów i prawie 115 mln zł zysku netto. Tym samym oba wyniki zwyżkowały odpowiednio o 49,7 proc. oraz o 46,1 proc.