Notowania ZBM Zrembu-Chojnice podskoczyły w tym roku o niemal 20 proc., do 2,7 zł. Warto jednak podkreślić, że na początku marca cena akcji osiągnęła historycznie wysoki poziom 4,2 zł. Choć firma dostrzega większe zainteresowanie swoją ofertą, to o natychmiastowej realizacji zamówień, na co liczą kontrahenci, nie ma mowy.
Długi proces
Spółka oferuje głównie kontenery specjalistyczne, skrojone pod oczekiwania klientów, a nie gotowe produkty. Z tego względu trudno będzie odpowiedzieć na popyt już teraz. – Początek wojny w Ukrainie spowodował wzmożone zainteresowanie ze strony naszych odbiorców, ale wiele pytań było o natychmiastowe terminy realizacji, co w naszym przypadku nie jest możliwe. Kontenery, jakie produkujemy dla sił zbrojnych, są z reguły częścią składową większych projektów, gdzie w grę wchodzi dodatkowe wyposażenie, elektronika i inne elementy w zależności od potrzeb. Dlatego realizacja takich projektów wymaga czasu i nikt nie ma „na półce" czekających gotowych zestawów – wyjaśnił „Parkietowi" prezes ZBM Zrembu-Chojnice Krzysztof Kosiorek-Sobolewski.
Choć o zwiększenie możliwości produkcyjnych w krótkim czasie może być trudno, to spółka podejmuje pewne kroki w tej kwestii. Wojna przyczyniła się też do nawiązania kontaktu ze starszymi kontrahentami. – Wojna spowodowała większe zainteresowanie naszą ofertą, przypominają sobie o nas także starzy klienci, z którymi z różnych względów nastąpiło rozluźnienie współpracy. Od strony produkcyjnej intensyfikujemy kooperację z miejscowymi mniejszymi firmami, aby móc oferować większe moce – dodał prezes. Spółka kończy również program inwestycyjny zakładający głównie zakup maszyn czy odnowę już istniejących. Inwestycje częściowo finansowane były przy wsparciu PARP-u oraz ARP.
Koszmarne ceny stali
Firma już pod koniec roku wspominała, że rosnące koszty surowców, szczególnie stali, okazały się bardzo kłopotliwe w prowadzeniu biznesu. Wystarczy powiedzieć, że tylko w tym roku notowania kontraktów futures dotyczących stalowych prętów zbrojeniowych wzrosły o 28,6 proc. i sięgają obecnie 850 dolarów. Jednak jeszcze na początku 2020 r. było to 450 dolarów. – To wręcz koszmar naszej branży. Choć wysokie ceny spowodowane pandemią bardzo dały się nam we znaki, to obecny konflikt w Ukrainie spowodował trzęsienie ziemi w tym zakresie. Z dnia na dzień ceny poszły dwukrotnie w górę, nastąpiła jakaś panika, reglamentowana sprzedaż. W takich warunkach jest bardzo ciężko tworzyć oferty, a startować w przetargach publicznych to już się praktycznie nie da. Na jakich poziomach zatrzymają się ceny stali? Jaka będzie reakcja zamawiających publicznych na tę sytuację przy już realizowanych kontraktach? Obecnie trudno powiedzieć, a dla nas najważniejsza jest przewidywalność – podsumował Kosiorek-Sobolewski.