To oznacza spadek o ponad 4 proc. w stosunku do 2008 r. W 2010 r. analitycy spodziewają się dalszego spadku, ale już mniejszego, o około 2 proc.
Bardzo trudny był dla branży początek roku. Długa zima zniechęcała konsumentów do odwiedzania restauracji. Spółki liczą, że latem przyjdzie pierwsza fala ożywienia. Spodziewają się, że sezon wakacyjny będzie bardziej udany niż w 2009 r. Jak zamierzają przyciągnąć klientów?– Planujemy specjalne promocje i znaczące zmiany w ofercie, które będzie wspierać kampania marketingowa. O szczegółach poinformujemy wkrótce – zapowiada Mariola Krawiec-Rzeszotek, szefowa Sfinksa. Nie zdradza, ile spółka zamierza wydać na promocje.
Na pierwszą falę ożywienia w branży liczy też Jan Kościuszko, szef giełdowego Polskiego Jadła. – Biorąc pod uwagę wzrost wartości euro, a co za tym idzie, atrakcyjność zakupów w Polsce, na pewno wzrośnie w okresie letnim ruch turystyczny. Mamy już pierwsze symptomy oczyszczania się rynku z „przypadkowych” inwestorów. Czyli takich, którzy gotowi byli zapłacić każdą stawkę czynszową – mówi Kościuszko.
Na to, czy sezon letni będzie udany, duży wpływ będzie miała pogoda. – Wakacje to sezon ogródków, wychodzenia restauracji poza swoje mury. Lokale, szczególnie w miejscowościach turystycznych, wydłużają czas pracy czy po prostu otwierają się tylko na czas wakacji – mówi Tomasz Sztylko, reprezentujący sieć Leśne Runo.
Branża nie ma jednak złudzeń, że pełne ożywienie przyjdzie najwcześniej w 2011 r. – W tym roku nie spodziewamy się znaczącego przełomu – potwierdza szefowa Sfinksa. Na 2011 r. zarząd prognozuje 12 mln EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) i 250 mln zł obrotów. Z kolei Jan Kościuszko twierdzi, że pełne ożywienie powinno być widoczne w ciągu trzech lat.