Orco: wycofaliśmy się z prowincjonalnych rynków

Koncentrujemy się na czterech miastach: Berlinie, Warszawie, Pradze i Budapeszcie - Nicolas Tommasini, z członkiem zarządu Orco Property Group rozmawia Anna Koper

Publikacja: 25.06.2013 15:02

Nicolas Tommasini

Nicolas Tommasini

Foto: Materiały Inwestora

Ostatnie lata były dość burzliwe dla Orco. Firma była o krok od upadłości. Czy na tym etapie można powiedzieć, że wyszła już z problemów?

Kłopoty Orco wynikały ze zbyt wysokiego zadłużenia oraz krótkich terminów zapadalności długu. Lata 2009-2012 poświęciliśmy na restrukturyzację spółki. Dług zredukowaliśmy przede wszystkim poprzez jego zamianę na kapitał, gdyż jest to najskuteczniejszy sposób eliminacji zadłużenia. Wydłużyliśmy ponadto termin zapadalności długu o krótkich terminach wykupu przypadających na lata 2012-2013. Obecnie jesteśmy zrestrukturyzowaną firmą. Nasz wskaźnik LTV (loan to value – stosunek kredytu do wartości nieruchomości) jest bliski 50 proc., podczas gdy przed rozpoczęciem restrukturyzacji przekraczał 70 proc. Nasz aktualny wskaźnik jest lepszy od współczynników wielu deweloperów działających w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Czy to docelowy poziom ?

Zakładamy, że wskaźnik LTV będzie się dalej obniżał m. in. za sprawą dalszej restrukturyzacji operacyjnej, spadku płaconych przez nas odsetek  oraz poprawy wyników finansowych i operacyjnych. Chcemy, by w ciągu roku, maksymalnie dwóch wskaźnik LTV spadł poniżej 50 proc. Wspomniałem, że oddłużyliśmy się m. in. za sprawą zamiany długu na akcje. Ale to nie był jedyny sposób. Sprzedawaliśmy bowiem również aktywa. Mamy mniejsze przychody i mniejszy portfel nieruchomości. Grupa skurczyła się o połowę, ale dzięki temu jest zdrowsza. Sprzedawaliśmy m. in. projekty, które były dla nas za duże. Zdecydowaliśmy się chociażby na zbycie Leipziger Platz w Berlinie, projektu podobnego do Złotej.Wydatki, jakie musielibyśmy ponieść na realizację tej inwestycji, to  ponad 300 mln euro. Nie chcieliśmy brać na siebie tak wysokich wydatków, gdyż wiązałoby się to z dużym ryzykiem. Dlatego, najpierw stworzyliśmy wartość, zdobywając pozwolenie na budowę, znaleźliśmy najemców oraz zabezpieczyliśmy finansowanie tej inwestycji, a następnie sprzedaliśmy gotowy do rozpoczęcia projekt z zyskiem. Zachowaliśmy w nim mniejszościowy udział, który nadal wynosi ponad 30 mln euro.

Czy rozważacie wycofanie się z któregoś rynku spośród tych, na których działa Orco?

Takie działania podejmowaliśmy w ostatnich latach. Zmniejszenie skali działalności o połowę oznaczało wyjście z wielu lokalizacji. Wycofaliśmy się ze wszystkich prowincjonalnych rynków w Niemczech, w Polsce i w innych krajach Europy Środkowej. W Niemczech byliśmy obecni w różnych miastach. Dziś działamy tylko w Berlinie. W przeszłości bardzo aktywni byliśmy chociażby w Rosji. Teraz nasza obecność tam jest bardzo ograniczona. Generalnie koncentrujemy się na czterech miastach: Berlinie, Warszawie, Pradze i Budapeszcie. Nasza długoterminowa strategia zakłada inwestycje na tych czterech rynkach, ale szczególną wagę przykładamy do Berlina, który daje największe szanse na rozwijanie przynoszącej zyski działalności deweloperskiej. W wypadku Budapesztu czekamy zaś, aż minie najgorszy czas.

Firmy
Rafako zmienia nazwę. Inwestorzy odwracają się od raciborskiej spółki?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Firmy
W tym roku świadczenia pracownicze wzrosną co najmniej o wskaźnik inflacji
Firmy
ML System pogłębia straty. Produkcja nie wytrzymuje chińskiej konkurencji
Firmy
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Firmy
Patologie przymusowego wykupu. Jest petycja do ministra finansów
Firmy
Premier zdecydował o Rafako. Padła kwota pomocy