Wzrost kosztów w Chinach odczuwają nasze giełdowe spółki, które zlecają tam produkcję lub mają zakłady. – Wyrażona w dolarach średnia cena kupowanych przez nas w Chinach towarów będzie w tym roku wyższa o 7–8 proc. od zeszłorocznej – mówi Dariusz Pachla, wiceprezes LPP, handlującego odzieżą m.in. w sklepach Reserved i Cropp.
Mirosław Misztal, prezes odzieżowego Monnari, potwierdza, że wzrost cen sięga od kilku do kilkunastu procent. Dla tych firm Chiny są podstawowym dostawcą wyrobów. LPP zamawia tam około 70 proc. towarów, a Monnari nawet 85 proc.
[srodtytul]Wzrost jest, ale słabnie?[/srodtytul]
Zdaniem Piotr Nowjalisa, wiceprezesa NG2 (handluje butami w sklepach CCC i Boti), perspektywy nie są jednak złe. – Koszty produkcji rosły w Chinach w sposób zauważalny do marca tego roku. Teraz odczuwalna jest już stabilizacja, co widzimy przy składaniu zamówień na przyszłoroczny sezon wiosenny. Jest więc szansa, że w 2012 r. koszty produkcji będą na poziomie podobnym do tegorocznego – mówi.
Nie do końca podziela ten pogląd Jacek Rutkowski, prezes Amiki. – Rosnące koszty pracy i inflacja przekładają się na ceny produkcji. Trudno powiedzieć, jak ta sytuacja się rozwinie. Jeśli koszty będą rosły w takim tempie, to sam się zastanawiam, co Chiny zrobią z tak ogromnymi ilościami wytwarzanych towarów – dodaje.