Koszty produkcji w Chinach rosną. Naszych firm broni złoty

Inflacja, presja na płace czy rosnący kurs juana to czynniki, które powodują, że w Chinach systematycznie zwiększają się – liczone w dolarach – koszty produkcji. To kłopot dla naszych firm, które tam się zaopatrują. Na razie jednak pomaga im kurs złotego

Aktualizacja: 25.02.2017 18:18 Publikacja: 21.05.2011 03:44

Wzrost kosztów w Chinach odczuwają nasze giełdowe spółki, które zlecają tam produkcję lub mają zakła

Wzrost kosztów w Chinach odczuwają nasze giełdowe spółki, które zlecają tam produkcję lub mają zakłady

Foto: AFP

Wzrost kosztów w Chinach odczuwają nasze giełdowe spółki, które zlecają tam produkcję lub mają zakłady. – Wyrażona w dolarach średnia cena kupowanych przez nas w Chinach towarów będzie w tym roku wyższa o  7–8 proc. od zeszłorocznej – mówi Dariusz Pachla, wiceprezes LPP, handlującego odzieżą m.in. w sklepach Reserved i Cropp.

Mirosław Misztal, prezes odzieżowego Monnari, potwierdza, że wzrost cen sięga od kilku do kilkunastu procent. Dla tych firm Chiny są podstawowym dostawcą wyrobów. LPP zamawia tam około 70 proc. towarów, a Monnari nawet 85 proc.

[srodtytul]Wzrost jest, ale słabnie?[/srodtytul]

Zdaniem Piotr Nowjalisa, wiceprezesa NG2 (handluje butami w sklepach CCC i Boti), perspektywy nie są jednak złe. – Koszty produkcji rosły w Chinach w sposób zauważalny do marca tego roku. Teraz odczuwalna jest już stabilizacja, co widzimy przy składaniu zamówień na przyszłoroczny sezon wiosenny. Jest więc szansa, że w 2012 r. koszty produkcji będą na poziomie podobnym do tegorocznego – mówi.

Nie do końca podziela ten pogląd Jacek Rutkowski, prezes Amiki. – Rosnące koszty pracy i inflacja przekładają się na ceny produkcji. Trudno powiedzieć, jak ta sytuacja się rozwinie. Jeśli koszty będą rosły w takim tempie, to sam się zastanawiam, co Chiny zrobią z tak ogromnymi ilościami wytwarzanych towarów – dodaje.

[srodtytul]Nie ma dobrej alternatywy[/srodtytul]

Zarządy firm wprawdzie przyznają, że będą poszukiwać tańszych dostawców, ale nie będzie to gwałtowny ani łatwy proces. – Chiny pewnie pozostaną największym dostawcą. Możliwe, że w naszym przypadku ich udział jeszcze nieco się zmniejszy na rzecz Bangladeszu, ale są to procesy bardzo długotrwałe i mówimy raczej o pojedynczych procentach w skali roku – podkreśla Pachla.

– Chiny pozostają potentatem w wytwarzaniu obuwia syntetycznego – dodaje Nowjalis z NG2. – Produkcja wprawdzie jest możliwa w takich krajach jak Kambodża, Laos, Wietnam, ale pod względem technologicznym, logistycznym i jakościowym nie mogą się one równać z Chinami. I tak długo, jak długo w innych krajach nie będziemy mieli gwarancji równie wysokiej jakości, nie zrezygnujemy z zamówień w chińskich fabrykach – tłumaczy. Jego zdaniem same Chiny mają jeszcze dość szerokie pole manewru. Duża część produkcji ze względu na niższe koszty już jest przenoszona ze wschodu w głąb Chin, czyli do tańszych prowincji.

[srodtytul]Inwestycje postępują[/srodtytul]

Grupa Ferro, która produkuje w Państwie Środka armaturę sanitarną, instalacyjną i grzewczą, też na razie nie myśli o przeniesieniu działalności do innych krajów. – Wprawdzie obserwujemy na rynku chińskim wzrost kosztów, ale jednocześnie cały czas są one dużo mniejsze niż w Europie, w tym zwłaszcza jeśli chodzi o wyroby, które są stosunkowo proste w produkcji i z niższej półki cenowej. Nie opłaca nam się szukać nowych lokalizacji w innych państwach azjatyckich, bo?koszty działalności są tam porównywalne z tymi, jakie ponosimy obecnie – mówi Aneta Raczek, prezes Ferro. Spółka prowadzi działalność w Chinach poprzez w 50-proc. zależną firmę Yuhuan AMG Just Valve.

W Chinach w produkcję inwestuje również Seco/Warwic, który wytwarza tam urządzenia do obróbki cieplnej metali. Zarząd przekonuje, że chińska spółka ma dobre perspektywy na 2011 r. Nową fabrykę na tym rynku uruchomiła pod koniec ubiegłego roku również grupa Selena – producent chemii budowlanej.

[srodtytul]Rentowność pod presją[/srodtytul]

Czy coraz droższa produkcja na Dalekim Wschodzie oznacza zagrożenie dla rentowności spółek, które tam się zaopatrują lub podejmują działalność? – Drożejące surowce czy wzrost kosztów pracy w Chinach należy oceniać głównie w relacji do zmian kursów walutowych. W krótkim czasie silny złoty może równoważyć wzrost cen towarów. W dalszej perspektywie z pewnością nie pozostanie jednak bez wpływu na rentowność spółek, chyba że one same zaczną podnosić ceny. Można się spodziewać, że spółki będą przerzucać droższe zakupy na finalnego odbiorcę, ale możliwości w tym zakresie będą w dużym stopniu zależeć od koniunktury rynkowej – uważa Renata Miś z AmerBrokers

LPP właśnie dzięki korzystnym relacjom kursowym?dotychczas  nie podnosiło?cen. – Mam nadzieję, że tak pozostanie – mówi Pachla. Inne?spółki przyznają się do planowanych zwyżek cen. Dla przykładu odzieżowy Redan (marki Top Secret i Troll) zapowiada, że podniesie ceny?jesiennej kolekcji o około 15?proc.

[ramka][srodtytul]Państwo Środka staje się bardziej kosztowne [/srodtytul]

Chiny stopniowo tracą atrakcyjność inwestycyjną, ale głównie w porównaniu z innymi wschodzącymi gospodarkami Azji. Na niekorzyść Państwa Środka działają m.in. rosnące koszty pracy. Między 2005 r. a 2010 r. zwiększyły się one o blisko 70 proc. W porównaniu z krajami naszego regionu są jednak wciąż bardzo niskie. O ile według szacunków amerykańskiego Biura Statystyk Pracy koszt godziny pracy w przemyśle wynosi np. na Węgrzech około 8 USD, o tyle w Chinach niecałe 0,5 USD. ChRL przegrywa jednak tę konkurencję z Wietnamem oraz Indonezją, gdzie koszt ten jest bliski 0,2 USD za godzinę. Według prognoz analityków koszty pracy w Chinach mogą rosnąć w nadchodzących latach po około 15 proc. rocznie.

Problemem dla chińskich producentów staje się również inflacja.

Przekracza ona 5 proc. (licząc rok do roku) i jest najwyższa od sierpnia 2008 r. Wbrew niektórym alarmistycznym prognozom zagrożeniem dla chińskich eksporterów oraz firm sprowadzających towary z Chin nie jest jeszcze umacniający się juan. Kurs chińskiej waluty nie został w pełni uwolniony, przez ostatni rok umocnił on się o blisko 5 proc. Część zagranicznych inwestorów jest jednak rozczarowana Chinami – głównie ze względu na korupcję i słabą ochronę własności intelektualnej. Dlatego niektóre japońskie koncerny przenoszą już produkcję z Chin do Wietnamu czy Indonezji.

Opinia

Marcin Materna DM Millennium

Rosnące koszty i ceny produkcji w Chinach to negatywny czynnik dla giełdowych spółek, ale z pewnością nauczyły się one radzić z taką sytuacją. Wzrost cen trwa bowiem co najmniej od kilku lat, choć trzeba przyznać, że ostatnio przybrał nieco na sile. Nie różni się to jednak od sytuacji innych przedsiębiorstw, które mają na przykład problem z drożejącymi surowcami. W efekcie wyższe koszty produkcji częściowo są przerzucane na klientów, a częściowo mogą brać je na siebie firmy, zmniejszając tym samym marże. Przedsiębiorstwa walczą z rosnącymi kosztami produkcji również poprzez systematyczne poszukiwania tańszych dostawców, przenoszenie produkcji do innych krajów czy dokonywanie oszczędności na poziomie innych kosztów.

Tak więc nie demonizowałbym tego problemu. Wzrost kosztów produkcji w Chinach moim zdaniem nie ma dużego wpływu na wyniki spółek.

Załóżmy, że rocznie koszty produkcji zwiększą się nawet o kilkanaście procent. W takiej sytuacji koszty przedsiębiorstwa ogółem zapewne wzrosną jedynie o kilka procent. To tyle, ile wynosi roczna inflacja. Większe znaczenie mają z pewnością zmiany kursów walutowych. kaa [/ramka]

[[email protected]][/mail]

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?