Belvedere: Wojna o plan spłaty zadłużenia

Nawet o ponad 4 proc., 139,5 zł, taniały w środę akcję grupy Belvedere (na GPW notowanej pod nazwą Sobieski). Przed południem producent wódki poinformował, że zwołane na wtorek walne zgromadzenie akcjonariuszy nie podjęło decyzji w sprawie planu naprawczego.

Aktualizacja: 15.02.2017 06:43 Publikacja: 14.02.2013 05:17

Krzysztof Tryliński, prezes Belvedere, wierzy, że na kolejnym zgromadzeniu uda się przegłosować popa

Krzysztof Tryliński, prezes Belvedere, wierzy, że na kolejnym zgromadzeniu uda się przegłosować poparcie planu naprawczego.

Foto: Archiwum

Głosowanie było nieważne, bo zebrani udziałowcy mieli w sumie mniej niż 25 proc. głosów. Na niewiele w tej sytuacji zdało się poparcie Bruca Willisa (aktor ma niemal 3 proc. głosów) oraz firmy Angostura Holdings (niemal 10 proc. głosów).

Po godzinie burzliwych obrad z sali wyszli drobni akcjonariusze reprezentujący łącznie ponad 20 proc. głosów. Na czele grupy sprzeciwiającej się planowi naprawczemu Belvedere stoi Nicolas Miguet. Dołączył do niego były główny udziałowiec i szef Belvedere Jacques Rouvroy. To z nim obecny prezes Krzysztof Tryliński założył firmę niemal dwie dekady temu. Jesienią 2011 r. Rouvroy odszedł z Belvedere.

Drobni udziałowcy obawiają się skutków rozwodnienia akcjonariatu. Plan Belvedere zakłada bowiem spłatę obligacji o zmiennym oprocentowaniu – są warte bez odsetek 375 mln euro – akcjami nowej emisji. Pierwszy ze scenariuszy oznacza, że walory pokryją 100 proc. długu. Drugi, że część kwoty uda się pokryć w gotówce ze sprzedaży aktywów. Ta opcja, ze względu na zbyt małe wyceny majątku, w tym, m.in. marki Sobieski, jest mało realna.

Krzysztof Tryliński nie kryje oburzenia postępowaniem Migueta i Rouvroya.

– Jedynie dzięki planowi uzgodnionemu w trudnych negocjacjach z wierzycielami Belvedere jest w stanie uniknąć likwidacji i zwolnienia ponad 3 tys. ludzi – mówi szef Belvedere. – Jego przeciwnicy zachowują się nieodpowiedzialnie. Nie do zaakceptowania jest także to, jakich argumentów używają. Powiedzieli, że Francja nie jest, jak Polska, komunistycznym krajem i inaczej prowadzi się tutaj biznes. To obraźliwe słowa, za które zamierzam pozwać ich do sądu – dodaje.

Prezes Tryliński zaznacza, że właśnie Polska jest tym rynkiem, gdzie Belvedere radzi sobie najlepiej. Z kolei we Francji firma ponosi dziś straty. Co więcej, kłopoty Belvedere zaczęły się od przejęcia francuskiej spółki Marie Brizard w 2006 r. Aby ją kupić, Belvedere wyemitowało obligacje o zmiennym oprocentowaniu. Ich wcześniejszej spłaty w połowie 2008 r. zażądali wierzyciele. Aby uniknąć bankructwa, Belvedere wystąpiło wówczas do sądu o ochronę. Aktualna obowiązuje do 20 marca 2013 r.

Zarząd Belvedere zapowiada, że zwoła kolejne walne zgromadzenie z tym samym porządkiem obrad jak najszybciej. Krzysztof Tryliński zakłada, że uda się wówczas przegłosować plan.

– Tym razem wystarczy jedynie obecność akcjonariuszy reprezentujących w sumie 20 proc. głosów, a tyle mamy – mówi prezes Belvedere.

15 lutego z planem naprawczym miał się zapoznać sąd gospodarczy w Dijon. – Obecna sytuacja komplikuje nieco sprawę. W najbliższy piątek zapytamy sąd, co mamy zrobić dalej – przyznaje Tryliński.

W 2012 r. Belvedere miało 894,7 mln euro skonsolidowanych przychodów. Były o 1,7 proc. niższe niż rok wcześniej. Tylko w IV kwartale sprzedaż grupy spadła o 5,6 proc., do 246,6 mln euro. W Polsce odpowiada za niemal 60 proc. sprzedaży, przychody w ubiegłym roku zmalały o 2,1 proc.

Firmy
Jacek Rutkowski po 22 latach przestaje być prezesem Amiki
Firmy
Arctic Paper zmienia zdanie ws. dywidendy. Kurs zanurkował
Firmy
Rainbow Tours przejmuje rumuńskiego touroperatora
Firmy
GPW chce wykorzystać dobrą koniunkturę. Czy uda jej się zdemokratyzować hossę?
Firmy
Solidny początek roku PZU. Zysk mocno w górę. Rośnie sprzedaż polis
Firmy
Akcje GPW z nowym rekordem po wynikach