Polegałaby ona na przekazywaniu przez przedsiębiorstwa tylko jednego raportu zawierającego wszystkie informacje istotne dla poszczególnych interesariuszy, a oni mieliby do nich dostęp zgodnie z określonym zakresem upoważnień. Dzięki temu mielibyśmy do czynienia z olbrzymimi oszczędnościami po stronie spółek (jeden raport w jednym formacie przekazywany do jednego adresata zamiast wielu raportów w różnych formatach, różnych systemach informatycznych, różnych terminach, przekazywanych różnym adresatom) oraz po stronie administracji (łatwiejszy dostęp do przekrojowych informacji gospodarczych).

Największym problemem przy podejmowaniu decyzji o wejściu na giełdę jest konieczność bardzo daleko idącej przejrzystości informacyjnej. Przejrzystość ta jest w pełni uzasadniona, gdyż inwestorzy mają prawo wiedzieć, jak spółki, których są współwłaścicielami, gospodarują powierzonymi im pieniędzmi. Nie jest natomiast uzasadniony brak przejrzystości podmiotów niegiełdowych – jeśli jakiś przedsiębiorca nie chce, to praktycznie w ogóle nie musi publikować danych na temat prowadzonego biznesu, w zasadzie bez żadnych konsekwencji. Zwiększenie (względnie egzekwowanie istniejących) wymogów informacyjnych spółek niegiełdowych z jednej strony ułatwiłoby podjęcie decyzji o notowaniu, z drugiej zaś – podniosłoby bezpieczeństwo obrotu gospodarczego.

Niezwykle istotnym czynnikiem hamującym rozwój giełdy, tak po stronie podaży, jak i popytu, jest negatywne postrzeganie rynku kapitałowego jako akwarium do uciech rekinów finansjery, nie zaś jako podstawowego mechanizmu podnoszącego efektywność gospodarczą, finansującego innowacyjne projekty, czyli sposobu na podniesienie poziomu życia nas wszystkich. Bez zmiany stanu powszechnej świadomości, przekonania społeczeństwa, że zyski na giełdzie wynikające z rozwoju spółek nie są „ich", tylko „nasze", nigdy nie będziemy w stanie wygenerować dynamiki, która jest niezbędna dla dalszego rozwoju rynku kapitałowego. Obawiam się jednak, że obecnie hasła typu: „bogaćmy się", „zarabiaj i pozwól zarabiać innym" czy też „cała władza w ręce przedsiębiorczych", raczej nie znajdą się na sztandarach.