Rosnąca produkcja budowlano-montażowa, świetna kondycja branży deweloperskiej i oczekiwane ożywienie w zakresie inwestycji infrastrukturalnych – to zdaniem analityków główne czynniki podkręcające obroty dystrybutorów elektrotechnicznych. Szacuje się, że rynek ten jest wart w Polsce już 8,5–9 mld zł. Na horyzoncie czają się jednak poważne zagrożenia, które mogą zakończyć dobrą passę Timu i Grodna.
Silnik elektryczny
Ten rok obie giełdowe spółki zajmujące się dystrybucją artykułów elektrotechnicznych mogą już zaliczyć do udanych. Ze wstępnych szacunków wynika, że przychody Timu wyniosły w pierwszej połowie 2018 r. ponad 357,05 mln zł i były o 19 proc. wyższe niż przed rokiem. Z tego 71 proc. stanowiła sprzedaż online. W lipcu minęło pięć lat od uruchomienia przez Tim sklepu internetowego.
– Od tego czasu stale go udoskonalamy, udostępniając klientom narzędzie coraz lepiej odpowiadające ich potrzebom. To jedna z części składowych naszego silnika elektrycznego – podkreśla Krzysztof Folta, prezes Timu. – Ciągłe ulepszanie naszego hybrydowego modelu sprzedaży w połączeniu z wciąż dobrą sytuacją na rynku pozwala nam osiągać ponadprzeciętny wzrost – dodaje Folta.
Dobrej myśli są też analitycy. – Według naszych prognoz grupa Tim w kolejnych kwartałach utrzyma zapoczątkowany w I kwartale 2018 r. wzrostowy trend wyników finansowych. W kolejnych latach zakładamy, że sprzedaż internetowa będzie rosła wyraźnie szybciej niż tradycyjny kanał sprzedaży – przewidują eksperci DM mBanku. Ich zdaniem w 2020 r. tradycyjna sprzedaż przez biura handlowe praktycznie przestanie rosnąć, kosztem wzrostu obrotów w kanale e-commerce.