Z szacunkowych danych wynika, że w I półroczu Radpol zanotował 7,5 mln zł zysku EBITDA i 3,4 mln zł zysku brutto na działalności kontynuowanej. Takie wyniki udało się osiągnąć mimo 10,9-proc. spadku przychodów. Z drugiej strony trzeba zauważyć, że spółka otrzymała ponad 0,7 mln zł dofinansowania z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Wsparcie przyznano na ochronę miejsc pracy w związku ze spadkiem obrotów gospodarczych w następstwie wystąpienia pandemii koronawirusa.

Covid-19 miał także decydujący wpływ na decyzję zarządu, który rekomenduje przeznaczenie całego ubiegłorocznego zysku Radpolu w wysokości 4,6 mln zł na kapitał zapasowy. Ma to przyczynić się do rozwoju spółki, realizacji założeń przyjętej strategii na lata 2018–2021 oraz dalszego efektywnego budowania wartości dla akcjonariuszy. Ponadto zarząd zwraca uwagę na ograniczenia wynikające z umowy kredytowej zawartej przez firmę z mBankiem. Zgodnie z jej zapisami bez pisemnej zgody kredytodawcy nie może zostać podjęta uchwała walnego zgromadzenia o podziale zysku i wypłacie dywidendy, ani wypłacie zaliczki na poczet dywidendy. Czy tak się faktycznie stanie, akcjonariusze zdecydują 17 sierpnia.

Od kilku tygodni największe udziały w spółce ma pośrednio Grzegorz Bielowicki. W wyniku wezwania nabył on prawie 35 proc. akcji spółki. Jednocześnie wszystkie posiadane walory sprzedali: Marcin Wysocki i PTE Allianz Polska, którzy wcześniej dysponowali dużymi pakietami. W czerwcu Bielowicki za pośrednictwem luksemburskiej firmy THC SICAV-RAIF oferował w wezwaniu po 2 zł za każdą akcję. Wezwanie obejmowało 100 proc. papierów Radpolu. Zapowiadał wówczas, że zakup traktuje jako inwestycję długoterminową. Zasadniczo nie zamierza zmieniać profilu działalności spółki ani lokalizacji prowadzonej przez nią działalności. TRF