– Rynek węgla energetycznego znajduje się pod coraz większą presją i firmy, które mają dużą ekspozycję na ten biznes, będą miały coraz większe problemy. Dlatego chcemy jak najszybciej wchodzić w nowe obszary i budować tam swoje kompetencje – zapowiada Mirosław Bendzera, prezes Famuru.
Producent maszyn nie chce jednak całkowicie wycofywać się ze współpracy z kopalniami, które dziś są głównymi klientami grupy. Docelowo planuje z tego obszaru pozyskiwać nie więcej niż 30 proc. zysków. – Widzimy możliwość stabilnego funkcjonowania w tej branży, choć w mniejszym zakresie. Inną sprawą jest rynek węgla koksowego, który według naszych założeń będzie pozytywnie przekładał się na wyniki grupy w kolejnych latach – dodaje Bendzera.
Zniwelować lukę
Famur już analizuje, jak załatać dziurę, która powstanie w miejsce kurczącej się produkcji maszyn dla górnictwa węglowego. Częściowo chce ją zasypać większą aktywnością na rynkach zagranicznych. W I półroczu sprzedaż eksportowa wyniosła 203 mln zł i stanowiła 36 proc. przychodów grupy.
Drugim elementem ma być zapowiadana już wcześniej budowa kompetencji w produkcji maszyn dla górnictwa skał twardych. Famur miał w planach wejście w ten biznes poprzez przejęcie spółki z Ameryki Północnej. – Pandemia zweryfikowała jednak te plany i dziś szukamy podmiotu zlokalizowanego bliżej nas, najlepiej na terenie Unii Europejskiej. To ułatwi nam zarządzanie nowymi zasobami – wyjaśnia Bendzera.