Zainteresowanie inwestorów indywidualnych obligacjami korporacyjnymi na rynku pierwotnym w ostatnich miesiącach było bardzo duże. Oferty kończyły się wysokimi redukcjami zapisów. Ten boom dotarł też do branży TFI?
Faktycznie, na rynku pierwotnym widzimy duże redukcje, a i napływy do funduszy dłużnych są naprawdę spore. W ciągu ostatnich 12 miesięcy do funduszy kapitałowych, bez PPK, napłynęło około 30 mld zł netto. Z tego 90 proc. to napływy do funduszy dłużnych, a w tym około 5 mld zł trafiło do funduszy obligacji korporacyjnych.
Skąd wzięło się to zainteresowanie obligacjami korporacyjnymi? One wciąż są atrakcyjnym aktywem?
Uważam, że tak. Inwestycje w polskie obligacje korporacyjne są wciąż atrakcyjne. 90 proc. emisji ma zmienny kupon, który powiązany jest ze stawką WIBOR i powiększony jest o marżę odsetkową. Stawki WIBOR oczywiście są skorelowane z poziomem stóp procentowych. Główna stopa w Polsce wynosi obecnie 5,75 proc. i zdaniem prezesa NBP Adama Glapińskiego utrzyma się ona co najmniej do 2026 r. Jeśli faktycznie tak będzie, inwestorzy będą mieli perspektywę relatywnie wysokich i stabilnych stóp zwrotu przez najbliższe 18 miesięcy. Inwestorów do tego rynku przyciągają też historyczne stopy zwrotu, które również wyglądają atrakcyjnie, bo są chociażby wyższe od oprocentowania lokat oraz inflacji.
Obligacje korporacyjne są konkurencją dla rynku akcji czy z perspektywy chociażby waszych klientów są one traktowane jako ewentualne uzupełnienie portfela złożonego z akcji?
Myślę, że ciężko jest mówić o konkurencji. Raczej jest to uzupełnienie portfela, który powinien zmniejszać jego zmienność.
Na tę atrakcyjność obligacji chyba wpływa też fakt, że już od dobrych kilku miesięcy na tym rynku nie mieliśmy głośnych upadłości i problemów z obsługą zadłużenia. O tym ryzyku nie można jednak zapominać. Czy i jak ewentualnie można je minimalizować?
Ryzyko niewypłacalności emitenta to oczywiście największe ryzyko związane z inwestowaniem w obligacje korporacyjne. Kluczowe jest więc to, aby przeprowadzić rzetelną analizę danego emitenta. My, oprócz analizy jakościowej robionej wewnętrznie w ramach TFI, posiłkujemy się także modelem ekonometrycznym, który stosowany jest przez jednego z naszych akcjonariuszy. Faktem jest zaś rzeczywiście to, że w ostatnim czasie przykładów niewypłacalności mieliśmy stosunkowo niedużo, ale cały czas trzeba mieć przygotowany portfel na takie zdarzenie. Czarne łabędzie rynkowe potrafią pojawić się znienacka. Dobrej jakości, zdywersyfikowany portfel jest w stanie pomóc przejść suchą stopą przez okres zawieruchy, a w okresie „prosperity” osiągać atrakcyjne stopy zwrotu.