Czy platforma crowdfundingowa Private Market, to rozszerzenie waszego akceleratora dla startupów i konkurencja dla firm typu Bessfund?
Marek Dietl: To jest dużo szersze przedsięwzięcie, do którego faktycznie Beesfund nas zainspirował. Przede wszystkim chcemy stworzyć infrastrukturę dla różnych dostawców ofert crowdfundingowych, dzięki czemu trochę uporządkujemy ten rynek i zapewnimy inwestorom większą przejrzystość. Nie będzie to tylko rynek ofert pierwotnych. Będzie tu możliwość ograniczonego wtórnego obrotu udziałami. Będą z niej mogły także korzystać fundusze VC. Nie będzie to jednak konkurencja dla firm takich jak Beesfund. Ten ostatni będzie mógł korzystać z naszych usług. My bowiem nie będziemy organizować kampanii crowdfundingowych . Przykładowo - spółka z Beesfundu będzie mogła do nas przyjść i po spełnieniu pewnych prostych wymogów, będzie mogła skorzystać z naszego systemu do przydziału akcji, przeprowadzić ofertę prywatną dla funduszy VC czy umieścić ofertę na rynku wtórnym.
Platforma będzie oparta na technologii blockchain?
Tak. Rozproszony rejestr jest dla nas bardzo atrakcyjny. Szczególnie dużo sobie obiecujemy po tzw. smart contracts, dzięki którym do obrotu mogą trafić warunki udziału w zyskach danej firmy. Forma private blockchain jest w tym momencie optymalna. Chcemy w ten sposób przetestować jej działanie w środowisku giełdowym.