Na rynkach finansowych w ostatnich latach nie jest za dużo zmian regulacyjnych?
Tak i nie. Dla mnie to dobrze, bo mam dużo pracy. Dla instytucji finansowych, jak TFI, banków, firm inwestycyjnych czy dystrybutorów jednostek uczestnictwa, nie jest to kierunek pożądany. Każdy musi mieć prawnika, żeby zlecić kolejny regulamin, kolejną procedurę i regulację, którą trzeba wdrożyć. Sens tego wszystkiego powoli się rozmywa. Zarządy spółek nie wiedzą, w jakim obrocie prawnym się dzisiaj obracają. Podmiotów na rynku będzie coraz mniej, bo regulacje będą wykluczać te, które nie są sobie w stanie poradzić, głównie prywatne i małe. Duże podmioty i tak będą na rynku.
Liczne zmiany to implementacja przepisów unijnych. Nasz legislator nie wprowadza jeszcze bardziej restrykcyjnych przepisów?
Teraz pracujemy na MiFID II. Dzisiejsze przeregulowanie czy większe potrzeby KNF wynikają z tego, że MiFID I nie przyjął się w Polsce. Chcemy teraz nadrobić wiele lat i nadgonić niedostatki polskiego rynku. Dzisiaj dyrektorzy KNF wyglądają przez okno i widzą szereg pożarów. Muszą je gasić, m.in. przez zmiany w prawie. Nadzorca zauważył patologie polskiego rynku i chce to szybko naprawić. Regulacji jest więcej, ale podejście do nich się zmienia. Przy okazji MiFID chcemy naprawić rynek finansowy. Na pewno regulacji jest więcej, niż wymagają unijne przepisy.