Jeszcze w środę przed południem rentowności dziesięcioletnich obligacji sięgały poniżej 1,75 proc.
Przypomnijmy, że NBP skupił obligacje za 2 mld zł, przyjmując mniej niż jedną trzecią tego, co mu zaoferowały instytucje finansowe. - Ruch był o tyle zaskakujący, że w marcu bank komunikował „zwiększenie elastyczności i częstotliwości przetargów" w celu ograniczenia wzrostu rentowności. W skutek tej decyzji, na kolejnych czterech aukcjach bank wyraźnie zwiększył zakupy, ostatnim razem kupując papiery za 8 mld zł (przy średniej z ośmiu aukcji poprzedzających komunikat na około 1 mld zł). Nagłe zmniejszenie zakupów jest parowane z presją wywieraną na bank centralny, by rozpoczął cykl podwyżek stóp procentowych i odpowiedział na silne przyspieszenie inflacji. Spekulacje dodatkowo podsyca jastrzębi zwrot Narodowego Banku Węgier, który najprawdopodobniej w czerwcu dokona pierwszej podwyżki - tłumaczy Konrad Białas z DM TMS Broker.
Jego zdaniem mniejsze zakupy obligacji nie są jeszcze początkiem procesu wygaszania QE. Kolejny przetarg obligacji Ministerstwo Finansów organizuje dopiero za dwa tygodnie.
Po południu złoty umacnia się do 3,67 zł za dolara oraz 4,48 zł za euro.