Po 12 latach na parkiet w Szanghaju wraca smok

Chiński Rok Smoka może okazać się nie tylko słowną kombinacją, lecz dokładnym określeniem tego, kto będzie panował na rynkach finansowych w tamtej części świata.

Publikacja: 24.01.2024 06:00

Piotr Neidek analityk BM mBank

Piotr Neidek analityk BM mBank

Foto: materiały prasowe

Starożytni Chińczycy uważali wspomniane stworzenie za najpotężniejszy ze wszystkich symboli energii i fortuny. Wierzyli, że jest on zwiastunem dobrobytu, obfitości, szczęścia czy też sukcesu. Według wierzeń smok reprezentuje potężne moce prorocze, szczególnie poprzez kontrolę nad siłami natury.

W chrześcijaństwie smoki nie miały już tak kolorowo jak na Wschodzie. Ogólnie były utożsamiane z wcieleniem zła. Jak to bywa z uczuciami, były one odwzajemnione. I z równą sobie sympatią smoczyska traktowały tak samo ludzi. W Apokalipsie świętego Jana bestia musiała się nawet zmierzyć z archaniołem Michałem.

Łatwiejsze życie smoki miały w kulturach celtyckich. Ich rola w legendach jest znacząca. Wszystkie cztery żywioły utożsamiane były właśnie z tymi stworami. Celtowie uważali smoki za wszechwiedzących jasnowidzów. Nawet dzisiaj bestia traktowana jest na równi z bogami jako strażnik Matki Ziemi. Jak ważna jest postać smoka, widać chociażby na fladze Walii. Znajdujący się na niej Czerwony Smok sięga swoimi korzeniami czasów Legend Arturiańskich, w których to był symbolem celtyckiego plemiona Brytów.

W sobotę, 10 lutego, rozpoczyna się nowy rok w Chinach. Po 12 latach ponownie na tronie zasiądzie smok. Inwestorzy zdają się liczyć na to, że ten chiński znak szczęścia może im pomóc w odrobieniu strat za ostatnie kwartały. Giełda w Szanghaju nie ma za sobą łatwego okresu. Shanghai Composite Index w 2023 r. stracił 3,7 proc. Dla porównania S&P 500 zyskał ponad 20 proc., a Nikkei 225 prawie 30 proc. Dwa lata wcześniej chiński benchmark także oberwał od niedźwiedzi i to znaczenie mocniej. Strata za 2022 to już -15 proc. Należy także wspomnieć o tym, że od kilkunastu lat bykom z Kataju nie udało się zdobyć nowych szczytów. Szczyt z 2007 r. nie został pobity. Próba jego pokonania w 2015 r. zakończyła się pacyfikacją tuż powyżej 5000 punktów. Zabrakło około tysiąca oczek do szczytowego podejścia. Obecna wycena to już tylko nieco ponad 40 proc. historycznych rekordów. Nawet WIG reprezentujący jedną ze słabszych giełd świata ostatnich lat znajduje się powyżej sufitu z 2007 r.

Czy smok wreszcie wkroczy na giełdę w Szanghaju i postraszy wszystkich tych, którzy sprzedają akcje? O żadnym pożeraniu nie może być mowy, gdyż Xi Jinping zapewne mu tego zabronił. Jak podało Narodowe Biuro Statystyczne, populacja Chin w 2023 r. zmniejszyła się o 2,08 mln obywateli i wynosi już 1,409 mld. Ponad 11 mln zgonów w jeden rok to może i tylko statystyka, ale przy takich tabelkach nie pozostaje nic innego, jak tylko natychmiastowe przejście na wegetarianizm.

Wieść o tym, że wegesmoczysko nikomu nic złego nie zrobi, może się dosyć szybko roznieść po parkietach. I jeżeli zajdzie potrzeba wysypania akcji na rynek, to proszę bardzo. A ci, którzy mają niską odporność na stres, to już od początku roku kalendarzowego pozbywają się akcji. Efekty powyższego widać od tygodni.

W styczniu 2024 r. Shanghai Composite Index wyszedł dołem z trójkąta. I to nie byle jakiego, bo z formacji budowanej od kilkunastu lat. Zanikające wahania z okresu lat 2021–2023 nie stanowiły zapowiedzi spokoju, lecz zmian. Zmian, których możemy być świadkami. Nie wnikając w dane makroekonomiczne czy też w stopień rozpadu branży budowlanej, pomijając kwestie społeczne i polityczne, a skupiając się tylko na tych najbardziej istotnych, czyli na kreskach, to wnioski czy też prognozy na 2024 r. nie są kolorowe. W nomenklaturze binarnej pasuje tu wyrażenie w stylu czarna czerń tak bardzo, jak świeczki, które utożsamiają proces sprzedaży akcji wchodzących w skład indeksu.

Obecnie Shanghai Composite Index prześlizgnął się przez zeszłoroczne minima i przebił się przez podłogę z 2022 r. Najważniejsze jest jednak to, że dolne ograniczenie symetrycznego trójkąta z lat 2008–2023 nie wytrzymało naporu podaży. No, ewentualnie można jeszcze zastosować filtr czasowy, punktowy i ogólnie trzymać się za ręce. Bywały już przypadki pułapek bessy. A co, jeżeli to nie fake, tylko powtórka z Banqiao? Porównywanie tragedii sprzed półwiecza z tym, co może się wydarzyć na rynku akcji w Chinach, może i nie jest poprawne, ale działa na wyobraźnię inwestorów. Tamowanie bessy przez rząd może się nie udać. Wyrwa we wsparciu stanie się coraz większa, a resztę zrobi żywioł.

W 2018 r. udało się wybronić przed krachem. Wówczas z pomocą przyszła średnia 200-miesięczna. Słowa te ociekają się o ezoteryką, ale skoro na wykresie coś działa, to z tym się nie dyskutuje. Wspomniana dwusetka w 2022 r. dwukrotnie zatrzymała przecenę. Podobnie było w 2018 r., 2019 r. oraz w 2012 r. Wówczas smok pomógł, w przeciwieństwie do roku milenijnego. Wówczas rok pomyślności spod znaku bestii okazał się niesprzyjający inwestorom z Chin.

Dzisiaj zgodnie z geometrią teoretyczny zasięg spadków liczony według trójkąta wskazuje na okolice 1000 punktów. To brzmi jak zapowiedź apokalipsy, w której to nie archanioł Michał będzie musiał podjąć rękawice, ale drobni chińscy inwestorzy.

Felietony
Większy kawałek świata
Felietony
Kara goni karę
Felietony
Kryptowaluty w natarciu
Felietony
Emisje bez prospektu
Felietony
30 lat z WIG20
Felietony
Co czeka rynek venture capital w Polsce?