Jej konsekwencje będą wielorakie i powszechnie odczuwalne. Już rewidowane są prognozy wzrostu (w dół) czy inflacji (w górę), ale to nie wszystko. Wojna w Ukrainie wywołała coś na kształt fal tsunami, które zaburzą gospodarczy, społeczny i geopolityczny porządek świata. Paradoksalnie jednak – jeśli spojrzeć na obecną sytuację z nieco szerszej perspektywy – to właśnie te zaburzenia mogą stanowić źródło... unikalnej szansy!
Wiele zależy bowiem od nastawienia; każda kryzysowa sytuacja to z jednej strony wyzwanie (czasami wręcz zagrożenie), ale także szansa. Dobrze oddaje to – podobno, bo sam znawcą tematu nie jestem i jedynie podpieram się mądrzejszymi – słowo weiji, oznaczające „kryzys" w języku chińskim. Składa się ono z dwóch znaków; pierwszego oznaczającego niebezpieczeństwo/zagrożenie i drugiego – początek nowej drogi, szansę.
Moim zdaniem takie patrzenie na obecną rzeczywistość ma w sobie bardzo dużo sensu; kryzys bowiem prowadzi z reguły do zerwania z liniowością i ciągłością procesów, zerwania z panującą hierarchią i zasadami. To sytuacja, gdy dotychczas stosowane rozwiązania zawodzą. Gdy nienaruszalne – wydawałoby się – firmy popadają w problemy, tworząc tym samym miejsce dla graczy drugiego planu. Dzieje się tak, ponieważ w takich sytuacjach jak obecnie ważniejsze od wielkości okazują się: elastyczność oraz zdolność adaptacji, swego rodzaju umiejętność żeglowania po wzburzonych wodach, często wręcz „na wysokiej fali". Gdy ta fala ostatecznie po kilku latach opada, zaburzenia ustają, okazuje się, że świat wygląda już inaczej, panuje w nim nowa sytuacja, zarówno na poszczególnych rynkach, jak i jeśli chodzi o globalny porządek. Okazuje się, że są takie firmy i kraje, które „wypłynęły"; w kilka lat osiągnęły coś, na co normalnie trzeba pracować kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Towarzyszy temu bolesny upadek innych.
W moim przekonaniu nasz kraj ma potencjał, by znaleźć się w gronie tych, którzy na obecnej sytuacji mogą średnio- i długofalowo zyskać. Argumentów za tym jest sporo. Zacznijmy od strukturalnej siły naszej gospodarki. Składają się na nią: i) wysoki poziom samowystarczalności w zakresie podstawowych produktów, wynikający z rozbudowanej bazy produkcyjnej (produkcja rolna i przemysłowa), ii) dywersyfikacja branżowa, brak silnego uzależnienia od jednego–dwóch sektorów, iii) konkurencyjne z punktu widzenia inwestorów zasoby pracy (dobre wykształcenie, zaangażowanie), iv) geograficzna lokalizacja, która w dobie przechodzenia od „just-in-time" do „just-in-case" stanie się jeszcze większym atutem.
Do tego dochodzą elementy ściśle związane z obecną sytuacją. Po pierwsze, jako kraj przyfrontowy możemy liczyć na wzmocnioną i długofalową obecność wojsk USA, co stanowić będzie z jednej strony istotny element odstraszania, ale może się także okazać bodźcem do znaczącej rozbudowy określonej infrastruktury logistycznej.