Z dala od niepokojów

Wojna handlowa na pełną skalę uderzyłaby w przychody z eksportu i wzrost, zakłóciła globalne łańcuchy dostaw i osłabiła apetyt inwestorów na ryzyko. Jednak na dziś gospodarki wschodzące pozostają odporne, a fundamentalne perspektywy ich rynków akcji są pozytywne.

Publikacja: 18.08.2018 05:00

Luke Barrs analityk fundamentalny akcji rynków wschodzących, Goldman Sachs AM

Luke Barrs analityk fundamentalny akcji rynków wschodzących, Goldman Sachs AM

Foto: Archiwum

Odkąd prezydent Donald Trump ogłosił w marcu nałożenie 25-proc. ceł na importowane z Chin towary warte 50 mld USD, dla rynków kluczowe stały się doniesienia dotyczące handlu międzynarodowego. Najpierw Chiny odpowiedziały cłem „równej skali i intensywności", co w praktyce oznaczało 25-proc. cło na politycznie wrażliwe amerykańskie towary o wartości 50 mld dolarów. Niedawno Stany Zjednoczone formalnie wprowadziły cła na chińskie towary warte 34 mld dolarów, a wycenom akcji ciąży groźba kolejnych amerykańskich ceł na chińskie towary warte 200 mld dolarów. W efekcie ze wschodzących rynków akcji odpłynęło 20 mld USD i w ujęciu dolarowym znalazły się one 15 proc. poniżej styczniowych szczytów.

Biorąc pod uwagę kampanię przed amerykańskimi wyborami w 2016 r., którą Trump prowadził z agresywnie protekcjonistycznym programem, pewne pogorszenie amerykańsko-chińskich relacji było zapewne do przewidzenia. Jednakże tempo eskalacji zaskoczyło rynki, bo wiele z poprzednich gróźb prezydenta było tylko retoryką. Wymiana ciosów zapewne potrwa, jednak przewidywanie, jak sytuacja się rozwinie, wydaje się w dużej mierze niemożliwe i niewiele wnoszące. Jako inwestorzy długoterminowi wierzymy, że najważniejsze to skupić się na fundamentach, które dla gospodarek rynków wschodzących pozostają solidne.

Po pierwsze, w ciągu ostatnich kilku lat ogólnie fundamenty rynków wschodzących znacząco się poprawiły. Od obaw o zacieśnienie polityki pieniężnej USA w 2013 r. (tzw. taper tantrum) rynki wschodzące podjęły szereg niezbędnych kroków, które przełożyły się na zdrowsze bilanse obrotów bieżących, niższą inflację i lepsze perspektywy wzrostu.

Po drugie, rynki wschodzące to zróżnicowany zbiór, w którym wiele krajów jest dość odizolowanych od napięć handlowych, wbrew temu, co liczby w nagłówkach prasowych mogłyby sugerować. Nawet w odniesieniu do Chin proponowane cła dotyczą tylko 2 proc. chińskiego eksportu, czyli 0,4 proc. PKB. Innymi słowy, 25-proc. cło to równowartość 0,1 proc. PKB Chin. Sądzimy, że w wypadku pogorszenia sytuacji Chiny swobodnie mogą uruchomić narzędzia fiskalne i pieniężne, aby w pewnym stopniu ograniczyć skutki obecnych napięć.

Po trzecie, spółki ze wschodzących rynków w dużej mierze są aktywne na swoich lokalnych rynkach. USA stanowią tylko 8 proc. bezpośrednich przychodów spółek rynków rozwijających się, a w przypadku Chin jest to zaledwie 2 proc. W razie dalszych ograniczeń wolnego handlu z pewnością nie obejdzie się bez konsekwencji, jednak zyski firm z rynków wschodzących na razie pozostają zdrowe. Przez większość ostatniej dekady były one pod presją, jednak teraz widać oznaki poprawy: po wzroście o 20 proc. w 2017 r. w tym roku oczekiwany jest wzrost zysków o ponad 10 proc. pomimo ostatnich obaw. Inny dobry objaw to wskaźnik ROE (zwrot z kapitału), którego wkład do stopy zwrotu rynków wschodzących pierwszy raz od 2011 r. jest dodatni dzięki poprawie marż i zyskowności firm.

Po czwarte wreszcie, jako inwestorzy stosujący analizę „od dołu do góry" (ang. bottom-up) możemy inwestować w sposób istotnie się różniący od rynku. To pozwala wyszukiwać firmy będące mniej wrażliwe na sferę polityki i mogące tworzyć wartość w ciągu całego cyklu niezależnie od tego, jak rozwinie się sprawa napięć w handlu. Podwyższona zmienność, jaką obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach, również może tworzyć interesujące okazje inwestycyjne dla aktywnych zarządzających.

Wojna handlowa na pełną skalę uderzyłaby w przychody z eksportu i wzrost, zakłóciłaby globalne łańcuchy dostaw i osłabiła apetyt inwestorów na ryzyko. Jednak na dziś gospodarki wschodzące pozostają odporne, a fundamentalne perspektywy ich rynków akcji są pozytywne. Wciąż oczekujemy, że w najbliższych latach premia wzrostu między rynkami wschodzącymi a rozwiniętymi będzie rosła, a takie otoczenie historycznie korelowało z lepszymi wynikami rynków wschodzących. Pozostajemy przekonani, że długofalowo sytuacja, w której rynki wschodzące w najbliższej dekadzie będą generowały blisko 75 proc. światowego wzrostu, co pozwoli blisko 1,2 mld ludzi wydobyć się z nędzy oraz biedy i przejść do klasy średniej, może wspierać rozmaite firmy nastawione na rynki wewnętrzne. Po ostatniej wyprzedaży wyceny akcji rynków wschodzących są znów poniżej długoterminowej średniej i oferują 25-proc. dyskonto względem rynków rozwiniętych, co tworzy ciekawy punkt wejścia w wieloletni nurt ożywienia.

Felietony
Ten rok powinien przynieść spadek rentowności
Felietony
Droga do różnorodności
Felietony
Atrakcyjność inwestycyjna krajów azjatyckich
Felietony
Dlaczego łańcuchy dostaw mogą być zmorą dyrektora finansowego?
Felietony
Obowiązek, moda czy nowy język biznesu?
Felietony
Polska jedną z najbardziej atrakcyjnych