Ze względu na aferę GetBacku i wakacje w ostatnich kilkunastu tygodniach na rynku pierwotnym obligacji korporacyjnych mieliśmy do czynienia ze sporym zastojem. Rynek wiązał nadzieje na wzrost aktywności z nadejściem jesieni, która co roku obfitowała w dużą liczbę emisji. I rzeczywiście tak się stało, jednak skala pozostawia wiele do życzenia. Niestety, o rynku obligacji nadal pisze się przede wszystkim w kontekście GetBacku oraz nowych pomysłów nadzorcy na chronienie inwestorów indywidualnych. Tymczasem rynek, który jest tak ważny dla finansowania wielu branż gospodarki, z trudem wstaje z kolan.
Wyłączając emisje banków w walutach obcych, spadek aktywności na całym rynku pierwotnym obligacji korporacyjnych, od początku II kwartału do dziś, w porównaniu z takim samym okresem roku poprzedniego, oceniamy na około 50 proc. pod względem liczby i wartości emisji. Biorąc pod uwagę emisje o wartości 1–100 mln zł, spadek jest jeszcze większy, bo ponad 60-proc., i to po wyłączeniu ubiegłorocznych emisji GetBacku. Ci natomiast emitenci, którzy zabiegają o kapitał, muszą podnieść marże, a i tak zdarza im się nie uplasować oferty w całości. I nie mówię tu o spółkach drugo- czy trzecioligowych, ale o emitentach solidnych, którzy do tej pory takich problemów nie mieli.
Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, jeśli chodzi o debiuty. Od początku II kwartału mieliśmy tylko jedną debiutującą na Catalyst spółkę. Dla porównania w takim samym okresie 2017 r. debiutujących firm było 11, a w 2016 r. sześć.
W obecnej sytuacji odpływu kapitału z rynku akcji naturalne byłoby przesuwanie środków w stronę rynku obligacji korporacyjnych i funduszy na nim inwestujących, które co do zasady ochroniły inwestorów przed skutkami GetBacku. Niestety, jest wręcz przeciwnie – po aferze GetBacku w dalszym ciągu mamy do czynienia z odpływami pomimo znacznej poprawy warunków dla inwestorów. I to jest podstawowy problem rynku, bo fundusze są przecież na nim głównym inwestorem.
Tym, co sprawia, że o rynku obligacji mówi się jednak sporo, są nowe pomysły nadzorcy dotyczące ochrony inwestorów, które mogą doprowadzić do fundamentalnych zmian. Pierwszy, dotyczący stworzenia systemu rekompensat dla inwestorów, został – póki co – na szczęście zamrożony przez rząd. Dwa kolejne – ograniczenia ofert prywatnych do 149 inwestorów rocznie oraz zwiększenia nominału obligacji w ofertach prywatnych kierowanych do inwestora indywidualnego do 400 tys. zł – również raczej nie zostaną wprowadzone w życie. Przedmiotem prac jest natomiast projekt zmian w wycenach funduszy obligacji korporacyjnych.