Jak zapowiedział premier Donald Tusk, polski rząd pracuje nad tym, aby móc spalać polski węgiel, którego mamy obecnie ogromne zapasy, w celu produkcji prądu na potrzeby Ukrainy, nie ponosząc przy tym kosztów opłat za emisje CO2 przewidzianych unijną dyrektywą EU ETS.
Jak dodał Tusk po spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, celem jest, aby „prąd wytworzony przez polskie elektrownie z polskiego węgla za europejskie pieniądze przesłać istniejącym mostem energetycznym na Ukrainę”.
Z naszych rozmów wynika, że ten postulat bez głębszych zmian w prawie europejskim i bez zgody większości krajów unijnych może być nie do zrealizowania.
Konieczne zmiany
Zdaniem prof. Artura Nowaka, członka Komitetu Nauk Prawnych i Komitetu Nauk Ekonomicznych PAN, nie ma możliwości jakiejkolwiek interwencji i odstąpienia od opłat od emisji CO2 za prąd wyprodukowany z węgla bez zmiany w samej dyrektywie, a to może być trudne. – Wyprodukowanie prądu z węgla bez opłat jest po prostu sprzeczne z logiką samej dyrektywy. Jej funkcją jest przeniesienie kosztów produkcji na producenta energii. Moim zdaniem propozycja premiera Tuska to próba uzyskania z Komisji Europejskiej jakichś zwolnień dla polskiej energetyki, ale do tego będzie potrzebna zgoda innych krajów UE, które niekoniecznie muszą się na to zgodzić. Jedno jest pewne – będzie to wymagało zmian w prawie – mówi.
Nieco szerzej na sprawę patrzy Maciej Burny z firmy doradczej Enerxperience, który był m.in. sekretarzem i członkiem rady zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej w latach 2012–2018. – Na bazie obecnie obowiązującej dyrektywy EU ETS takich możliwości prawnych nie ma. W tej sprawie – na zasadzie pilnej interwencji – mogłaby jednak w teorii zadziałać Rada Unii Europejskiej poprzez podjęcie decyzji np. o krótkotrwałej i ograniczonej wolumenowo derogacji od obowiązku zakupu uprawnień do emisji CO2 na rzecz instalacji produkujących energię dla Ukrainy – wskazuje Burny. Jego zdaniem decyzję można by podjąć w trybie specjalnej procedury ustawodawczej, tak jak stało się w przypadku rozporządzeń Rady UE ograniczających ceny energii i gazu czy przyspieszających pozwolenia dla OZE z 2022 r. – w efekcie kryzysu energetycznego wywołanego agresją Rosji na Ukrainę.