Koszt osiągnięcia przez świat tzw. neutralności klimatycznej będzie na pewno ogromny. Według prognoz analityków McKinseya w samej Europie potrzebne będą inwestycje w zieloną energię sięgające przez najbliższe 30 lat 28 bln USD. Te 28 bln USD to więcej, niż wynosi nominalny PKB Unii Europejskiej. Trzeba jednak brać pod uwagę to, że Europa w ostatnich dekadach i tak już mocno ograniczyła swoje emisje gazów cieplarnianych. Prawdziwym wyzwaniem będzie dekarbonizacja w Azji. Według wyliczeń analityków Asia Society Policy Institute region Azji i Pacyfiku będzie potrzebował na ten cel łącznie 71 bln USD. Powiązana z ONZ organizacja Climate Champions prognozuje, że cały świat będzie musiał do 2050 r. wydać łącznie na zielone inwestycje 125 bln USD. Obecnie PKB całego świata wynosi 105,6 bln USD. Mowa więc o ogromnych sumach, a dyskusji o tym, jak sensownie wydać te pieniądze, jest niewiele. Dominuje magiczne myślenie mówiące, że przyszłość będzie piękna, bo wszyscy w niej będą jeździć samochodami elektrycznymi zasilanymi prądem z energetyki odnawialnej. O realnych problemach i kosztach związanych z zielonymi technologiami myśli się niewiele...
Granice wzrostu
W niektórych krajach energetyka odnawialna jest bardzo atrakcyjną opcją zapewniającą tani prąd. Jest tak zazwyczaj w państwach, które na przykład posiadają warunki naturalne pozwalające im czerpać prąd z wielu hydroelektrowni. (Tak jest choćby w przypadku Norwegii, gdzie w 2021 r. 99 proc. prądu produkowano dzięki energetyce odnawialnej, czy w Brazylii, gdzie ten odsetek sięgał 78,4 proc.). Te, które nie dysponują wartkimi górskimi rzekami lub nie cieszą się słoneczną pogodą przez większą część roku, muszą radzić sobie, choćby próbując okiełznać siłę wiatru, budując turbiny.
Współczesne turbiny wiatrowe nie są oczywiście konstrukcjami z biodegradowalnego drewna. Do ich budowy potrzeba dużych ilości stali. Przeciętna 5-megawatowa turbina wymaga 150 ton stali na zbrojenie fundamentów, 250 ton na piastę wirnika i gondolę turbiny, a 500 ton na wieżę. (Dla porównania: czołg M1A2 Abrams waży 63,5 tony). Turbina o mocy 5 MW może wydawać się potężną konstrukcją, ale potrzeba 77 takich turbin, by dysponować mocą zbliżoną do warszawskiej Elektrociepłowni Żerań. W skali świata potrzeby są oczywiście znacznie większe.
„Zakładając, że w 2030 roku energia wiatrowa miałaby zaspokajać 25 proc. globalnego zapotrzebowania na energię elektryczną, i przyjmując średni współczynnik wykorzystania mocy wynoszący 35 procent, łączna moc zainstalowana wszystkich turbin wiatrowych na świecie musiałaby wynosić około 2,5 terawata – na wyprodukowanie i montaż tych urządzeń trzeba by zużyć mniej więcej 450 milionów ton stali. Liczba ta nie uwzględnia stali do produkcji słupów, przewodów i transformatorów wysokiego napięcia niezbędnych do podłączenia nowych elektrowni wiatrowych do sieci elektroenergetycznej. Produkcja stali jest bardzo energochłonna. (...) Wyprodukowanie stali niezbędnej do budowy turbin, które w roku 2030 mogłyby zaspokajać 25 proc. globalnego zapotrzebowania na energię elektryczną, wymagałoby zużycia paliw kopalnych na poziomie 600 milionów ton ekwiwalentu węgla” – pisze Vaclav Smil w książce „Liczby nie kłamią”.