Według danych przekazanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne, nadzorcę polskiego systemu energetycznego, krajowe zużycie energii elektrycznej w styczniu 2023 zmniejszyło się o 5,1 proc. rok do roku, przy czym niewielkie spadki zapotrzebowania wystąpiły już w poszczególnych miesiącach ostatniego kwartału 2022 r. Pojawiły się od września 2022 r. i trwają do początku tego roku. Tak głębokiego jednak jeszcze nie odnotowano.

Gospodarka zwalnia

Ekonomiści wskazują, że za taką tendencję odpowiedzialne było m.in. niższe tempo wzrostu produkcji przemysłowej. – Spadek zapotrzebowania na energię elektryczną na początku bieżącego roku potwierdza przewidywaną stagnację polskiej gospodarki w 2023 r. Będzie za to odpowiedzialny szczególnie pierwszy kwartał ze spadkiem PKB, natomiast kolejne kwartały powinny przynieść poprawę – wskazuje Anna Senderowicz, analityk sektorowy PKO BP. Jak dodaje Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao, tak głęboki spadek zapotrzebowania na energię elektryczną może wynikać z wielu powodów. – Na spowolnienie gospodarcze wskazuje wiele innych danych, jak sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa czy wreszcie spadek konsumpcji prywatnej. Spadek zużycia energii elektrycznej jest tylko tego potwierdzeniem – podkreśla.

Leszek Kąsek, starszy ekonomista w ING Bank Śląski, przypomina, że spadek zużycia energii elektrycznej był dobrym wskaźnikiem odzwierciedlającym koniunkturę w gospodarce w czasie pandemii koronawirusa. – Obecnie mamy zbyt wiele czynników, które zaciemniają nam obraz, z kryzysem energetycznym na czele. Niemniej tak duży spadek konsumpcji energii sugeruje, że nasza gospodarka kurczy się w I kwartale w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. Zgodnie z naszymi prognozami w I kw. odnotujemy około 1-proc. spadek PKB względem I kw. 2022 r. Musimy także pamiętać, że porównujemy miesiąc na chwilę przed wojną w Ukrainie. Wówczas nasza gospodarka była bardzo przegrzana po pandemii, a wzrost PKB wynosił 8,5 proc. rok do roku w I kwartale 2022. Porównujemy więc spadek zapotrzebowania na energię z okresem mocno rozpędzonej gospodarki – podkreśla.

Temperatura obniża popyt

Senderowicz wskazuje, że obniżenie zapotrzebowania na energię mogło po części wynikać także z bardziej racjonalnego podejścia Polaków do oświetlenia mieszkań, używania sprzętu AGD i RTV oraz ogrzewania pomieszczeń. – Mamy od stycznia nowe taryfy na energię elektryczną, są wprowadzone limity zużycia dla odbiorców indywidualnych. Limity cenowe dotyczą także sektora MŚP, zaś duzi odbiorcy płacą wysokie ceny energii w efekcie ubiegłorocznych kontraktów po rekordowo wysokich cenach. Wszyscy szukają oszczędności. Otoczenie regulacyjne sprzyja więc oszczędzaniu energii – dodaje Pogorzelski. Sprzyjał temu również ciepły początek roku. Jak przypominają analitycy BM Pekao, w styczniu średnia temperatura wyniosła 2,7 stopnia i była wyższa o 2 stopnie od temperatury zanotowanej rok temu, a także o 3,8 stopnia od średniej styczniowej temperatury w latach 2007–2022. Z kolei jak podają PSE, każdy stopień mniej oznacza wzrost zapotrzebowania na moc. W Polsce dotychczas wpływ temperatury na zapotrzebowanie był niższy i wynosił ok. 250–300 MW na jeden stopień. Temperatura jest wysoka, to i zapotrzebowanie jest mniejsze. Konrad Świrski, wykładowca Politechniki Warszawskiej, wskazuje, że to, o czym mówiono w 2022 r., teraz zaczyna się materializować: wysokie ceny energii, o których tylko dyskutowano, zaczynają pokazywać się w naszych rachunkach. Wskazuje jednak, że na wyciąganie daleko idących wniosków jest za wcześnie. – Potrzebujemy jeszcze co najmniej miesiąca na bardziej miarodajne oceny – mówi.