Rynek crowdinwestycyjny w Polsce cały czas się rozwija, co powoduje, że pojawiają się sytuacje, które na rynku regulowanym nie mają miejsca jak np. upadek spółki, o którym nie wiedzą sami inwestorzy. Eksperci podkreślają jednak, że takie przypadki mogą się zdarzać, jednak by im zapobiec ważna jest edukacja.
Upadek po cichu
W 2020 r. Nowe Technologie Budowlane chciały pozyskać w ramach emisji na Beesfundzie 4 mln zł, które miały pomóc w m.in. uruchomieniu linii produkcyjnej energooszczędnych bloczków budowlanych. Ostatecznie emisja przyciągnęła 97 inwestorów, którzy zaangażowali niespełna 0,2 mln zł. Biznes się jednak nie powiódł i jak pokazują dane KRS, firma jest w stanie upadłości, co miało nie zostać zakomunikowane inwestorom.
– Niestety, jest to przykład braku komunikacji spółki z inwestorami. Inwestowanie w firmy na początkowym etapie rozwoju jest bardzo ryzykowne i zawsze podejmując decyzję o inwestycji trzeba się liczyć z utratą wszystkich środków – komentuje dla „Parkietu” Arkadiusz Regiec, prezes platformy Beesfund.
– Polski crowdfunding to cały czas młody obszar na naszym rynku kapitałowym i w dosyć dynamicznym tempie przyciąga zarówno start-upy, jak i świeżych inwestorów. Mamy więc tutaj dwa czynniki – młode spółki, często niedoświadczone w komunikacji, oraz inwestorów, którzy uczą się weryfikacji i kontaktu ze spółką, w której posiadają akcje – uzupełnia Piotr Majewski, dyrektor operacyjny platformy Find Funds.
Warto zauważyć, że sporo w aspekcie komunikacji zmienić może ustawa o finansowaniu społecznościowym. Wprowadzane nowości, jak m.in. obowiązek sporządzenia arkusza kluczowych informacji inwestycyjnych czy wstępna weryfikacja spółek przez platformy crowdfundingowe spowoduje, że emisje przeprowadzą firmy, które rzeczywiście spełniają standardy. Sami inwestorzy otrzymają też informacje, które pomogą im w lepszym podjęciu decyzji inwestycyjnej i zapoznaniu się z ryzykami. To wszystko może wpłynąć z kolei na wyceny, które zdaniem ekspertów, obecnie często są zawyżone.