Dotychczas w ramach zbiórek crowdfundingowych ludzie wpłacali środki głównie na pomysły biznesowe, które szczególnie przypadły im do gustu bądź czuli się z nim bardzo związani. Niekoniecznie liczyli wtedy na zyski z inwestycji, raczej chcieli okazać swoje wsparcie. W crowdfundingu udziałowym jednak powoli ten ciężar zaczyna przechodzić w stronę potencjalnych zysków.
Przewagi B2C
– Crowdfunding zaczynał się od wspierania projektów, a nie od inwestycji, dlatego w początkowym okresie jego rozwoju najpopularniejsze było wspieranie projektów na zasadach bardziej emocjonalnych niż inwestycyjnych. Najlepiej radzą sobie dotychczas projekty B2C (business to client) ze względu na to, że mają największą rozpoznawalność wśród potencjalnych inwestorów i najszersze działania marketingowe – mówi „Parkietowi" Artur Granicki, prezes Navigator Crowd. Wspomniane obserwacje potwierdzają także liczby. Zgodnie z raportem Związku Przedsiębiorstw Finansowych w ubiegłym roku największą popularnością cieszyły się spółki z branży gier, konopnej oraz alkoholi.
Nie można jednak zapomnieć o tym, że rynek ulega pewnym modom, podobnie jak ma to miejsce na giełdzie. – W crowdfundingu, tak samo jak w przypadku inwestycji IPO czy giełdowych, zawsze są faworyzowane branże i określone mody. Mieliśmy wysyp kampanii alkoholowych, później firm konopnych czy spółek z branży gier. Z punktu widzenia inwestora ważne jednak, aby skupiać się na emitentach, którzy mimo mody mają twarde i obiektywne podstawy inwestycyjne. Nie wolno zapomnieć, że chociaż inwestujemy w trakcie określonej mody, to wyjście z inwestycji może następować po wielu latach, gdy taka moda się skończy. Wtedy spółka, która nie miała solidnych merytorycznych podstaw, może nie osiągnąć spodziewanych przez nas zwrotów – dodał Granicki.
Innym ważnym elementem, z powodu którego projekty B2B (business to busienss) mogą być mniej popularne od tych B2C, jest ich poziom skomplikowania. Z tego powodu ważne jest, aby emitent w zrozumiały sposób wytłumaczył swój projekt. – Kluczowe jest precyzyjne zdefiniowanie celu planowanej kampanii crowdfundingowej – zebranie kapitału nie musi być nadrzędnym zamiarem. Ważne jest również określenie grupy docelowej, do której emitent powinien dotrzeć z przekazem. W przypadku spółek oferujących rozwiązania dla klienta biznesowego grupa docelowa będzie częściowo inna niż w przypadku B2C. Wyzwaniem w tym wypadku jest efektywne dotarcie do właścicieli firm i zarządzających nimi ludzi, ekspertów branży, aniołów biznesu – osób, które rozumieją ich biznes, potrafią go ocenić i być może zechcą do zainwestowania. Należy się skupić także na tym, aby spółka tego typu klarownie scharakteryzowała branżę, w której działa, aby pokazała jej potencjał, miejsce, gdzie obecnie sama się znajduje oraz gdzie chce się znaleźć – mówi Radosław Jeziorski, prezes platformy StockAmbit.