Prawa do emisji CO2 będą drożeć. Co na to branża chemiczna?

W tym roku koszty CO2 dla firm z branży chemicznej nie powinny być jeszcze zbyt dużym problemem ze względu na mocno rosnący popyt i ceny ich finalnych produktów. W kolejnych latach z przenoszeniem kosztów na odbiorców może być jednak coraz trudniej.

Aktualizacja: 07.02.2022 15:07 Publikacja: 07.02.2022 14:33

Foto: materiały prasowe

Dla największych polskich firm chemicznych wydatki na zakup praw do emisji CO2 są jednym z kluczowych kosztów działalności. Azoty podają, że w 2020 r. cała grupa wyemitowała do atmosfery 7,2 mln ton tego związku. O danych za ubiegły rok jeszcze nie informuje. Zapewne zrobi to przy okazji publikacji raportu rocznego, co ma nastąpić 27 kwietnia. Koncern nie ujawnia też żadnych danych dotyczących ceny, po jakiej kupował uprawnienia do emisji CO2. Zapewnia jedynie, że prowadzi aktywną politykę zabezpieczania kosztów. Zakupów dokonuje z wyprzedzeniem, a część uprawnień kontraktuje w trakcie danego roku budżetowego. Trudno też o informację, ile uprawnień do emisji CO2 może potrzebować w tym roku. – Zapotrzebowanie jest składową wielkością produkcji, która jest pochodną zdolności produkcyjnych przy uwzględnieniu postojów remontowych. Dodatkowo wpływ na zapotrzebowanie na uprawnienia do emisji CO2 mają realizowane inwestycje, obniżające wielkość emisji CO2 – przekonuje Monika Darnobyt, rzecznik prasowy Azotów.

Jednocześnie przyznaje, że koszty zużycia CO2 z roku na rok mają coraz większy udział w kosztach wytworzenia, co wynika z dynamicznego wzrostu ich cen. Co gorsza, nadal mogą one iść w górę. Niezależnie od tego Azoty podejmują działania zmierzające do ograniczenia swojego oddziaływania na klimat. W strategii grupy przewidziana została m.in. realizacja programu dekarbonizacyjnego. Dzięki niemu Azoty chcą obniżyć emisję CO2 w 2030 r. o ponad 800 tys. ton w stosunku do 2020 r.

Przenoszenie kosztów

Ciech wstępnie szacuje, że po trzech kwartałach emisje CO2 w grupie wyniosły ponad 1,9 mln ton. To o 4 proc. więcej niż w okresie porównawczym. Dane całoroczne mają być opublikowane w raporcie niefinansowym 24 marca. Ze względu na wrażliwość informacji dotyczących cen, po jakich były kupowane prawa do emisji CO2, spółka ich nie ujawnia. „Darmowe uprawnienia pokrywają około 50 proc. naszego zapotrzebowania na uprawnienia do emisji CO2. Zgodnie z obowiązującymi regulacjami w latach 2021–2025 ten poziom pozostanie bez zmian" – zapewnia biuro prasowe Ciechu. Dodaje, że w kolejnym, pięcioletnim okresie spodziewa się spadku ilości przyznanych darmowych alokacji. Z drugiej strony planowane jest zmniejszenie oddziaływania firmy na klimat.

„Naszym celem jest obniżenie emisyjności o jedną trzecią do 2026 r., a w 2033 r. zakładamy wyłączenie węgla z procesów produkcji energii" – twierdzi Ciech. Jego przedstawiciele zapewniają, że koszt uprawnień do emisji jest zabezpieczany przy użyciu instrumentów finansowych. Co więcej, pozycja grupy w tym zakresie na bieżący rok ma być w dużym stopniu zabezpieczona. Spółka nie ujawnia jednak szczegółów na ten temat. Ciech spodziewa się, że wzrost cen jego produktów oczekiwany w tym roku pokryje zwyżkę cen surowców, w tym uprawnień do emisji CO2. W długim terminie mogą z tym być jednak problemy. „Obecnie możliwe jest przenoszenie tych kosztów na ceny naszych produktów, ale będzie to coraz trudniejsze. Naszym priorytetem jest realizacja ambitnego planu dekarbonizacji, który m.in. pozwoli nam utrzymać konkurencyjność naszych produktów na wysokim poziomie" – twierdzi biuro prasowe Ciechu. O kwestie związane z kosztami emisji CO2 zapytaliśmy też PCC Rokitę, PCC Exol i Polwax, ale do zamknięcia tego numeru odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Brakuje nawozów

Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska, szacuje, że w ub.r. emisje CO2 w grupie kapitałowej Azoty wyniosły około 7,2 mln ton, a w Ciechu 2,8 mln ton. W obu podmiotach darmowe uprawnienia opiewają na nieco ponad połowę emisji. Resztę firmy musiały kupować na rynku, a koszty z tym związane mocno rosły. Podobnie może być w tym roku. – Sytuacja w branży chemicznej jest jednak dobra i firmy nie powinny mieć problemów z przerzuceniem rosnących kosztów, również tych związanych z drogim gazem czy węglem, na ceny swoich finalnych wyrobów. Sprzyjają im zwłaszcza rosnące ceny nawozów i sody – mówi Szkopek.

Zauważa, że w biznesie nawozowym ciągle część zagranicznych zakładów nie wznowiła produkcji. Z kolei w Rosji obowiązują podwyższone cła na ich eksport. To powoduje, że w Europie brakuje nawozów, a ceny są nawet kilka razy wyższe niż roku temu. Ich import do Polski spadł niemal do zera. – Z drugiej strony rolnicy są zdeterminowani, aby kupować nawozy, gdyż dzięki temu zbierane plony mogą się utrzymać na wcześniejszych poziomach. Co więcej, mają możliwość przenoszenia rosnących kosztów na ceny płodów rolnych – twierdzi Szkopek.

Trzeba też pamiętać, że od 1 lutego do końca lipca spadł z 8 proc. do zera podatek VAT na nawozy i środki ochrony roślin. Analityk Erste Securities Polska szacuje, że dzięki sprzyjającemu otoczeniu Azoty tylko w I kwartale wypracują około 1 mld zł skonsolidowanego zysku EBITDA. Rok wcześniej było to 0,4 mld zł. Ogromny wzrost na początku roku to dobra wiadomość dla akcjonariuszy, gdyż nawozowy koncern w I kwartale wypracowuje zazwyczaj około 40 proc. całorocznego zysku. Do jego wzrostu przyczynią się też biznesy tworzyw sztucznych i chemiczny. W obu również występują sprzyjające warunki do poprawy wyników.

– Z kolei Ciechowi sprzyjają dziś wysokie notowania sody kalcynowanej, ze sprzedaży której uzyskuje większość przychodów i zysków. Kontraktacja na 2022 r. w Europie wskazuje, że ceny wzrosły o 50 euro, do około 340 euro za tonę – informuje Szkopek. Ciech kontraktuje dostawy sody na cały rok. Jeśli udało się mu osiągnąć zbliżone ceny w kontraktach, to zniwelował rosnące koszty, w tym te dotyczące zakupu praw do emisji CO2.

Rosnące koszty nie powinny też mieć negatywnego wpływu na wyniki PCC Rokity, gdyż marże uzyskiwane na podstawowym produkcie, czyli poliolach, ciągle są wysokie. – Generalnie sytuacja dla europejskich firm petrochemicznych i chemicznych jest dobra m.in. za sprawą ograniczonego eksportu tego typu produktów z Chin. To w dużej mierze konsekwencja bardzo wysokich kosztów frachtu, które mocno utrudniają transport wszelkich ładunków – uważa Szkopek.

Podatek graniczny

– Do 2025 r. Azoty i Ciech będą otrzymywać po około 50–60 proc. darmowych uprawnień do emisji CO2 w ramach unijnego systemu ETS przewidzianego dla instalacji przemysłowych (obejmują m.in. huty stali, cementownie i branżę chemiczną). Następnie do 2030 r. ich liczba ma sukcesywnie spadać do zera, co może być dla obu firm dużym problemem – mówi Krystian Brymora, analityk DM BDM. Zauważa, że dziś zakup praw do emisji CO2 to koszt rzędu 90 euro za tonę. Tak wysokie ceny już mają istotny i negatywny wpływ zwłaszcza na Ciech. Brymora szacuje, że sodowa grupa jedynie w niewielkim stopniu zabezpieczyła sobie potrzebne jej prawa do emisji CO2 na ten rok po niższych cenach, co wygeneruje ponad 200 mln zł dodatkowych kosztów.

Zdaniem analityka DM BDM w lepszej sytuacji wydają się być Azoty, bo spółka dostała więcej, niż planowała, darmowych uprawnień w ramach ETS IV (systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 w IV okresie rozliczeniowym obejmującym lata 2021–2030) i krocząco stosowała politykę zabezpieczeń. Tym samym w nawozowym koncernie średnia cena będzie znacząco niższa niż w Ciechu. – Problem z prawami do emisji CO2 nie dotyczy za to PCC Rokity, PCC Exol i Polwaksu. Firmy te nie są objęte systemem ETS, gdyż w ramach ich produkcji nie mamy do czynienia z bezpośrednią emisją CO2 do atmosfery – informuje Brymora. Dodaje, że PCC Rokita ponosi koszty CO2 pośrednio przez nabywaną z sieci energię elektryczną, ale dla takich firm przewidziane są rekompensaty.

Brymora przypomina, że Komisja Europejska pracuje nad regulacjami, które na poziomie unijnym mają wprowadzić podatek graniczny m.in. dla importowanych do Wspólnoty produktów chemicznych (nawozów), stali czy cementu. Jego zdaniem zasadne byłoby obciążanie zagranicznych wytwórców kosztami wynikającymi z emisji CO2, które ponosiliby, gdyby prowadzili produkcję w UE. – Podatek graniczny miał obowiązywać od 2023 r., ale na razie KE przedstawiła tylko projekt regulacji. Tymczasem im później zostanie wprowadzony, tym gorzej dla unijnych firm, które wraz ze wzrostem cen CO2 tracą konkurencyjność na globalnym rynku – twierdzi Brymora.

Chemia
Miliardowe straty w Azotach
Chemia
Azoty poniosły w ubiegłym roku ogromne straty
Chemia
Ciech planuje ekspansję i rozwój pod nowym szyldem Qemetica
Chemia
Duża niepewność branży
Chemia
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej
Chemia
Ciech zmieni nazwę na Qemetica