Efekt grudnia sprawdza się w tym roku książkowo. W ostatnim tygodniu sezonowej anomalii pomogły ewidentnie banki centralne. Fed, EBC oraz banki w Anglii i Szwajcarii zgodnie z prognozami pozostawiły stopy procentowe na dotychczasowych poziomach. Ponadto od amerykańskich władz monetarnych popłynął gołębi komunikat: w przyszłym roku będą trzy obniżki stóp procentowych, a Jerome Powell nie zmniejszył rynkowych oczekiwań na to, że pierwsza faza łagodzenia zacznie się już w marcu. Oczywiście cykl obniżek w 2024 r. nie jest nowością, ale reakcje rynków pokazały, że „Fed pivot” wciąż zdyskontowany w cenach nie jest. W środę S&P 500 i Nasdaq Composite zyskały po 1,4 proc. i wyznaczyły nowe szczyty hossy.
Warszawa nie była od Nowego Jorku gorsza. Szeroki WIG rósł w piątek po południu do 79 011 pkt. Jest to nowy historyczny rekord naszego rynku, a że 79 000 pkt powoli pęka, to na horyzoncie pojawia się już tytułowe 80 000 pkt, których osiągnięcie prognozuje w najbliższych miesiącach m.in. Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Szeroki WIG ma oczywiście silne motory napędowe i to w każdym segmencie kapitalizacji. Otóż WIG20 wyznaczył w piątek nowy szczyt hossy 2365 pkt i – co ciekawe – nie napędzały go spółki z udziałem Skarbu Państwa, lecz detal – Allegro, Pepco i LPP. Taka rotacja siły w portfelu blue chips to pozytywny sygnał. I warto w tym miejscu dodać, że spółkom zależnym od rządu nowy rząd też ostatnio sprzyjał. Nowy minister aktywów państwowych Borys Budka mówił m.in. o audycie, odwołał już jedną osobę z rady nadzorczej Orlenu, mówił o pomocy spółkom górniczym i o tym, że na tapetę wraca temat NABE.
O ile WIG20 do swojego rekordu wszech czasów ma jeszcze daleką drogę, o tyle wykonanie zadania mogą już meldować maluchy i średniaki. Indeks sWIG80 wyznaczył w minionym tygodniu ATH (ang. all time high) na poziomie 22 774 pkt, a mWIG40 rekord ustanowił przy 5884 pkt. Wskaźnik maluchów zyskiwał w piątek już szóstą sesję z rzędu. Oprócz silnego trendu wzrostowego wszystkie czołowe indeksy GPW łączy fakt, że oscylatory MACD są na wysokich poziomach i gdyby zaczęły cyklicznie zawracać w dół, to można by uznać, że mają do tego pełne prawo. Innymi słowy – korekta wisi w powietrzu.