W ciągu pierwszych czterech miesięcy br. deweloperzy w całym kraju rozpoczęli budowę 54,6 tys. lokali, o blisko 80 proc. więcej niż rok wcześniej – podał GUS. W samym kwietniu ruszyła budowa 12,6 tys. mieszkań, o 80 proc. więcej niż rok wcześniej i 20 proc. mniej niż w marcu.
Firmy w ciągu czterech pierwszych miesięcy uzyskały też pozwolenie na budowę 67 tys. mieszkań, o 37 proc. więcej niż rok wcześniej. W samym kwietniu pozwolenia objęły prawie 17 tys. mieszkań, o 18 proc. więcej rok do roku i 15 proc. mniej niż w marcu.
Deweloperzy budują dużo mieszkań, ale czy starczy zapału
Zdaniem Katarzyny Kuniewicz, dyrektorki badań rynku w Otodom Analytics, liczba rozpoczętych budów dobitnie świadczy o optymizmie firm deweloperskich. Spadek w kwietniu wobec marca nie powinno niepokoić, bo takie wahnięcia obserwujemy na polskim rynku od kilku lat. Kluczowe jest to, że liczba lokali w inwestycjach uruchomionych w ciągu pierwszych czterech miesięcy br. jest tylko nieznacznie mniejsza od skali budów rozpoczętych w analogicznym okresie bardzo mocnego pod względem koniunktury 2021 r. Liczba lokali w projektach, które uzyskały pozwolenie na budowę, jest również solid-na, niemniej wyraźnie niższa niż w analogicznych okresach lat 2021 (o 10 proc.) i 2022 (o 6 proc.).
Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl, ocenia, że koniunktura inwestycyjna na pierwotnym rynku mieszkaniowym ma się cały czas bardzo dobrze, niemniej należałoby się zastanowić, czy kwietniowa korekta to nie zapowiedź trwalszego osłabienia inwestycji. - Na razie brak jest podstaw do wyciągania daleko idących, a zwłaszcza pesymistycznych wniosków. Na takie przyjdzie czas, jeśli osłabienie aktywności inwestycyjnej powtórzy się w kolejnych miesiącach.
A może tak być, jeśli decyzje decydentów w kwestii nowego programu dopłat do hipotek okażą się rozczarowujące dla uczestników rynku mieszkaniowego – uważa Jędrzyński. - Może to mieć decydujące znaczenia dla trwałości koniunktury sprzedażowej nowych lokali. Brak ostatecznej wersji planowanych przepisów, pomysł wprowadzenia limitów stawek mkw. mieszkań dopuszczonych do programu, czy wreszcie brak konsensusu co do sensowności programu w samej koalicji rządowej, mogą budzić obawy uczestników rynku – dodaje.