Według wstępnych szacunków JLL, w II kwartale w sześciu największych miastach deweloperzy sprzedali (wliczając płatne rezerwacje) 9,2 tys. mieszkań, o 53 proc. mniej wobec rekordowego II kwartału 2021 r. i o 11,5 proc. mniej wobec I kwartału br., kiedy obserwowane było już stygnięcie rynku. To najniższa sprzedaż od objętego lockdownem II kwartału 2020 r., kiedy kupiono 6,9 tys. lokali.
Spadki sprzedaży kwartał do kwartału były mocno zróżnicowane na poszczególnych rynkach. Na największym, warszawskim, zanotowano spadek o 13 proc., do 2,7 tys. Z kolei w W Krakowie i Poznaniu było stabilnie, we Wrocławiu sprzedaż była niższa o 9 proc., a w Trójmieście i Łodzi już o jedną czwartą.
W całej I połowie 2022 r. zawarto 19,6 tys. transakcji, o 50 proc. mniej niż w najlepszym w historii analogicznym okresie ub.r.
Zdążyć przed nowelizacją
– Spadek sprzedaży w II kwartale nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę otoczenie rynkowe, a skala jest dość łagodna jak na to, jak dramatycznie spadł popyt na kredyty mieszkaniowe. Karty na rynku rozdają nabywcy gotówkowi – komentuje Kazimierz Kirejczyk, szef Strategicznego Panelu Doradczego w JLL Polska. – Bardziej intrygująco wygląda to, co dzieje się z podażą. W II kwartale zaobserwowaliśmy skokowy przyrost oferty, deweloperzy wprowadzili na rynek aż dwa razy więcej lokali niż sprzedali. Część tej podaży jest jednak „półprawdziwa”, pojawiła się tuż przed 1 lipca, czyli przed wejściem w życie nowelizacji ustawy deweloperskiej, bez intencji, by te lokale faktycznie sprzedawać teraz – podkreśla.
Przypomnijmy, że wystarczyło sprzedać zaledwie jedno mieszkanie przed 1 lipca, by cała inwestycja mogła być realizowana na starych zasadach.