Historia sporu udziałowców Dębicy sięga roku 2007. Fundusze zarzucały wówczas Goodyearowi, że stosuje ceny transferowe i zaniża rentowność giełdowej spółki. Wskazywano, że zyski Dębicy spadają mimo wzrostu przychodów, a jednocześnie bardzo dobre wyniki notuje polska firma handlowa Goodyeara, znaczący kontrahent giełdowej spółki. Udziałowcy mniejszościowi chcieli, by treść umów handlowych zawieranych przez Dębicę z grupą Goodyear zweryfikował niezależny audytor. W grudniu 2007 r. fundusze z grupy PZU, wraz z Nordea OFE i ING OFE (razem ponad 20 proc. akcji Dębicy), zażądały zwołania NWZA, na którym pod głosowanie miały trafić wnioski o powołanie biegłego rewidenta oraz zmiany w nadzorze.
[srodtytul]Zawieszenie broni[/srodtytul]
Ostatecznie konflikt został rozwiązany polubownie – 25 lutego 2008 r. PZU AM zawarło z Goodyearem porozumienie, na mocy którego amerykański koncern zobowiązał się do zwiększenia swojego udziału w Dębicy do 65,99 proc. akcji (wezwanie na 6,12 proc. walorów oponiarskiej spółki po cenie 120 zł za walor zostało ogłoszone dzień po zawarciu porozumienia).
Docelowo Goodyear miał się stać posiadaczem 100 proc. akcji spółki. – Przedstawiciele Goodyeara tłumaczyli wówczas, że na kupno pozostałych akcji koncern nie ma zarezerwowanych środków – mówi Piotr Góralewski, szef PZU TFI i PZU AM. Wzrosnąć miała również rentowność działalności Dębicy (do 90 mln zł zysku netto w 2008 r.) między innymi dzięki wzrostowi zamówień na opony ciężarowe, a inwestor branżowy miał wspierać politykę dywidendową zakładającą wypłatę co najmniej połowy zysku Dębicy.
Realizację postanowień porozumienia utrudnił kryzys. Gdy wzrost rentowności Dębicy ze względu na zapaść w motobranży okazał się niemożliwy, Goodyear podpisał z giełdową spółką porozumienie gwarantujące wypracowanie zakładanego wyniku netto lub dopłatę, z kasy Goodyeara, do zysku spółki z GPW. Tak też się stało – z wypracowanych 90 mln zł zysku netto ponad 25 mln zł pochodziło od Goodyeara.