W tym roku GPW opuściło już sześć firm. Spray i Gadu-Gadu zostały przejęte i wycofane z giełdy przez nowych właścicieli. Artman, NFI Fortuna, NFI Fund. 1 oraz Kruk znikły z rynku, gdyż połączyły się z innymi spółkami.
Przypadek Krosna jest jednak szczególny – nie można wykluczyć, że za jakiś czas akcje wrócą do notowań... ale na rynku alternatywnym. – Będziemy wnioskować, aby pozostały w formie zdematerializowanej. Jeśli to się uda i dojdzie do zamiany upadłości likwidacyjnej na układową, wówczas jest szansa na wprowadzenie ich na NewConnect – mówi Stefan Maciejewski, prezes Krosna.
Dodaje, że obecnie przygotowywana jest nowa propozycja ugody z głównymi wierzycielami, czyli Bankiem Pekao i PKO BP. Dług Krosna wobec nich szacowany jest na około 170 mln zł. Zarząd chce, aby banki dały firmie szansę na uregulowanie wszystkich zobowiązań w perspektywie siedmiu – ośmiu lat.
– Jest to możliwe, bo mamy zamówienia i firma pracuje na pełnych obrotach. Sądzę, że jeśli syndyk będzie sprzedawał majątek, to banki odzyskają najwyżej 20 – 25 proc. wartości kredytów – uważa Maciejewski.Szans na upadłość układową nie widzi za to syndyk. Uważa, że uzyskiwane wyniki nie pozwalają na spłatę długów. – Na dzisiaj poziom zadłużenia spółki szacujemy na 303 mln zł. Będzie on jednak dużo wyższy, gdyż nie wszystkie wierzytelności zostały już uwzględnione – mówi Dariusz Gawroński, pełnomocnik syndyka Krosna.
Do dziś syndyk ani nikt w spółce nie wie, jakie w tym roku firma osiąga wyniki. Powodem jest brak odpowiedniego oprogramowania. Stare zlikwidowano, a nowego nie zdążono wdrożyć. W tej sytuacji syndyk przesunął do końca roku termin publikacji wyników za kwartały I, II i III. Gawroński przypuszcza, że miesięczne obroty wynoszą około 16–17 mln zł. Nic za to nie wiadomo o ewentualnej rentowności i zyskach. Celem syndyka na koniec roku jest zrównoważenie wpływów z kosztami.