Tylko w trzecim kwartale skonsolidowana strata na działalności finansowej wyniosła 29 mln zł. Od początku roku przekroczyła 74 mln zł. W tej kwocie 31 mln zł stanowi ujemna wycena walutowych instrumentów pochodnych. Spółka matka na koniec września miała zarówno opcje kupna, jak i sprzedaży. Posiadała również nierozliczone transakcje walutowe typu forward.
– Z instrumentami pochodnymi będziemy musieli sobie radzić jeszcze do końca roku. Dziś trudno powiedzieć, jaki ostatecznie wywrą wpływ na nasze wyniki, gdyż zależy to od przyszłych kursów walut obcych – mówi Mariusz Gromek, przewodniczący rady nadzorczej Barlinka. Grupa ponosi też wysokie koszty obsługi zadłużenia. Po trzech kwartałach łączne koszty obsługi kredytów bankowych wyniosły 23 mln zł. Z kolei ujemna wycena kredytów walutowych to blisko 20 mln zł. Na koniec września, łączna wartość zobowiązań grupy wobec banków osiągnęła prawie 618 mln zł. Spadła o około 31 mln zł w stosunku do końcówki czerwca.
– W kolejnych kwartałach nadal zamierzamy zmniejszać wartość kredytów. Większe kwoty planujemy spłacić po Nowym Roku – twierdzi Gromek.Dodaje, że dziś grupa osiąga rekordowe przychody i zyski z działalności operacyjnej, co pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Więcej sprzedaje głównie desek podłogowych, listew przypodłogowych i peletu. Po trzech kwartałach przychody wyniosły 442 mln zł (wzrost o 15,9 proc. w stosunku do tego samego okresu 2008 r.), a zysk operacyjny prawie 55 mln zł (zwyżka o 120 proc.).
– Prawdopodobnie w czwartym kwartale poniesiemy jeszcze stratę netto. Mogę jednak obiecać, że w przyszłym roku będziemy już na plusie – uważa Gromek. Dojdzie do tego, jeżeli spółce uda się zredukować koszty finansowe.
Po dziewięciu miesiącach Barlinek odnotowuje 21,9 mln zł straty netto, z czego 5,9 mln zł poniósł w trzecim kwartale. Rok wcześniej grupa wypracowywała jeszcze zyski. Wówczas nie ponosiła jednak strat na działalności finansowej.