Na obecnym etapie przychody z kontraktów na budowę stadionów w Warszawie i Gdańsku rozpoznajemy bardzo konserwatywnie, czyli z minimalną marżą, zostawiając sobie znaczny margines na różnego rodzaju czynniki ryzyka, takie jak choćby niedotrzymanie terminów – mówi Krzysztof Woch, rzecznik Hydrobudowy Polska. – Biorąc pod uwagę dotychczasową organizację i tempo prac, przewidujemy, że znacznej części tych „rezerw” nie wykorzystamy i zamienimy je w zyski. Niewykluczone więc, że wbrew dość powszechnemu przekonaniu, ostateczne marże z tych kontraktów nie będą istotnie różnić się od wskaźników rentowności osiąganych dotychczas przez grupę – dodaje.

Ostrożny w szacunkach jest Adrian Kyrcz z IDMSA. – Umowy na budowę stadionów to długoterminowe kontrakty obarczone sporym ryzykiem. Dlatego jest zbyt wcześnie, by przesądzać, jakie marże uda się na nich osiągnąć w ostatecznym rozrachunku – mówi. – Przedstawiciele branży twierdzą, że na zleceniach tych będzie ciężko zarobić. Jeśli Hydrobudowie uda się utrzymać rentowność zbliżoną do przeciętnych marż dla grupy, to będzie to dobra informacja dla inwestorów – dodaje.

Prognozy grupy na 2009 r. przewidywały około 92 mln zł zysku i 1,5 mld zł obrotów. Czy plany udało się zrealizować? – Podobnie jak po publikacji rezultatów za pierwsze trzy kwartały ubiegłego roku, nie widzimy przesłanek do korekty tych szacunków, zarówno w górę, jak i w dół – mówi Woch. Dodaje, że w 2010 r. grupa wkroczyła z portfelem zleceń o wartości blisko 2,3 mld zł i że wartość kontraktów przypadających do realizacji w tym roku właściwie gwarantuje osiągnięcie obrotów co najmniej porównywalnych z ubiegłorocznymi.