Pierwotne propozycje zakładały, że realizacja układu zakończy się w 2019 r. Firma proponowała zamianę 1,35 mld zł z 2,9 mld zł wierzytelności na akcje i spłatę pozostałej części w gotówce (na liście wierzytelności przekazanej niedawno przez nadzorcę znalazły się zobowiązania warte 2,8 mld zł).
Nie oznacza to jednak, że firma spłaciłaby długi w 100 proc. Pierwotne propozycje mówiły, że wierzyciele objęliby 22,4 mln akcji. Mało prawdopodobne jest, że zgodziliby się na emisję znacząco powyżej kursu rynkowego. Gdyby obejmowali je po cenie ze środy (5,21 zł), to wartość emisji sięgnęłaby 116,7 mln zł, a wierzyciele otrzymaliby zwrot około 55 proc. należności. W razie emisji po 10 zł poziom zaspokojenia zbliżyłby się do 60 proc.
Przedstawiciele PBG nie zdradzają kształtu propozycji. – Po wielu miesiącach prac analitycznych, konsultacji z wierzycielami i negocjacji potencjalnych kontraktów przedstawimy propozycje łączące dwa najbardziej istotne elementy. Po pierwsze możliwość odzyskania środków w atrakcyjnym naszym zdaniem stopniu. Po drugie skorzystanie z rozwoju spółki i grupy, gdyż stwarzamy przesłanki do ich sprawnego funkcjonowania po restrukturyzacji i rozwoju, a nie drenowania środków i nadwyżek – mówi Agenor Gawrzyał, koordynator procesu restrukturyzacji w PBG.
Jeden z analityków uważa, że jeśli porówna się sytuację PBG i Polimeksu, to w pierwszej z firm powinno dojść do upadłości likwidacyjnej. – W Polimeksie z zarządu odwołane zostały osoby odpowiedzialne za kłopoty spółki. Zbadano ich przyczyny, a w firmie dużo zmieniło się na plus. W PBG sytuacja wygląda zaś odwrotnie – mówi.