W I kwartale 2020 r. w sześciu największych aglomeracjach deweloperzy sprzedali 18,9 tys. mieszkań – oszacowali eksperci JLL. To nie tylko o 14 proc. więcej rok do roku, ale i wyrównanie rekordu ze szczytu boomu, czyli IV kwartału 2017 r. Lokale szły jak woda, choć był to kolejny kwartał wzrostu cen – w skali roku licząc dla sześciu rynków zwyżka sięgnęła 12,5 proc. W Warszawie średnia cena mieszkań w ofercie wzrosła w skali roku o niemal 9 proc., do 10,9 tys. zł za mkw., w Trójmieście o ponad 12 proc., do 10 tys. zł, a w Krakowie eksplodowała o 26 proc., do 9,7 tys. zł.
Gdyby nie lockdown wprowadzony w połowie marca, deweloperzy ustanowiliby nowy kwartalny rekord sprzedaży.
- Scenariuszy rozwoju sytuacji jest wiele, nie ma wątpliwości, że II kwartał w sposób naturalny będzie najtrudniejszy, spadek sprzedaży będzie najgłębszy, w skali całego 2020 r. nie spodziewamy się aż takiego załamania – powiedziała Katarzyna Kuniewicz, dyrektor działu badań rynku mieszkaniowego JLL. Eksperci przyjrzeli się, jak rynek zmienił się w poprzednim kryzysie ponad dekadę temu.
W ciągu dwunastu miesięcy od upadku Lehman Brothers, czyli od końca III kwartału 2008 do końca III kwartału 2009 r. sprzedaż mieszkań skurczyła się o 34 proc., do 19,7 tys. Liczba mieszkań wprowadzonych przez deweloperów do sprzedaży zanurkowała o 73 proc., do 13,2 tys. (dla porównania, tyle lokali wprowadzono do oferty w samym I kwartale 2020 r.). Liczba mieszkań w ofercie spadła w ciągu roku o 23,5 proc., do 29,3 tys. Kuniewicz zaznaczyła, że kulminacja spadków nastąpiła w ciągu pierwszych sześciu miesięcy od tąpnięcia.
A co z cenami? Te spadały dużo wolniej. W skali roku najmocniej, o 14 proc., we Wrocławiu, a po 10-11 proc. w Trójmieście i Poznaniu. W Warszawie o 7 proc. Istotniejsze jest to, że trend spadkowy obserwowany był do końca 2012 r. Licząc za ten okres, mieszkania potaniały w sumie o 22 proc. we Wrocławiu, Poznaniu i Łodzi. W Warszawie o 14 proc.