W środę na spadkowym rynku kurs lidera indeksu WIG-budownictwo i największego generalnego wykonawcy w Polsce trzymał się nieźle, papiery taniały o maksymalnie 1 proc., do 236 zł. Budimex przyznał, komentując wyniki finansowe po trzech kwartałach, że od kilku tygodni przybywa zakażonych pracowników, co wpływa na destabilizację prac i powoduje opóźnienia kolejnych kontraktów. Firma spodziewa się dalszego wzrostu zachorowań wśród załogi i liczy na stabilizację w perspektywie kolejnych kwartałów.
II fala i wyzwania
– W ciągu ostatnich sześciu tygodni odnotowaliśmy ponad 140 przypadków infekcji, co stanowi 1,8 proc. ogólnego zatrudnienia w grupie. W ciągu ostatniego tygodnia dynamika nowych zachorowań wyraźnie spadła. Większość tych osób przechodzi infekcję łagodnie – mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu. – Poza wszystkimi rozwiązaniami ochronnymi, które wdrożyliśmy wiosną, teraz zabezpieczamy dodatkowo nasze miejsca pracy: wdrożyliśmy zdalną pracę zmianową, dezynfekujemy regularnie powierzchnie biurowe, kierujemy pracowników, będących w grupie ryzyka zakażenia, na testy i pracę zdalną. Do tej pory wykonaliśmy około 1,5 tys. Powiększamy także powierzchnie w biurach budów. Chcemy z jednej strony zapewnić ludzi, że nasze miejsca pracy są bezpieczne, a jednocześnie zachować ciągłość pracy i realizowanych przez nas budów. Zależy nam na utrzymaniu ciągłości pracy budów i obecności pracowników i podwykonawców we wszystkich miejscach wykonywania pracy. Nie bez wyzwań, ale to robimy w tej chwili skutecznie – podkreśla.
Prezes dodaje, że na większości budów prace przebiegają normalnie, największe komplikacje dotyczą kontraktów energetycznych, gdzie jest większy udział pracowników z Kanady, Niemiec czy Japonii. – Z powodu utrudnień w podróżowaniu wielu ekspertów nie może dotrzeć do Polski – tak było na wiosnę, podobny problem mamy już teraz – mówi Blocher.
Menedżer zaznacza, że współpraca z kluczowymi zamawiającymi: PKP PLK i GDDKiA, jest bardzo dobra, także resort infrastruktury zapewnia wsparcie kluczowych i newralgicznych kontraktów. – Pogarszająca się w związku z pandemią sytuacja może jednak powodować trudności w uzyskiwaniu pozwoleń na budowy. Tam, gdzie działamy w formule „zaprojektuj i buduj" i jesteśmy na etapie uzyskiwania ZRID (zgoda na realizację inwestycji drogowej), widać, że mogą wystąpić opóźnienia – mówi Blocher. – Przyszły rok będzie też trudny, jeśli chodzi o liczbę przetargów. Będzie to rok kończącej się perspektywy unijnej, kontrakty z kolejnej perspektywy czekają jeszcze na fazę przetargów, do tego dochodzi trudna sytuacja finansowa samorządów – podsumowuje.
Grunt to infrastruktura
Na koniec września wartość portfela kontraktów wynosiła 12,9 mld zł, z czego 5,1 mld zł przypadało na drogi, 4,6 mld zł na kolej, a 3,2 mld zł na tzw. kubaturówkę. Od początku roku grupa podpisała umowy za 7 mld zł, czego ponad 5 mld zł dotyczy dróg i kolei.