Chwilowy spadek notowań Budimeksu o 1,8 proc. to łagodna reakcja na zapowiedź odejścia Dariusza Blochera, prezesa od 12 lat, cenionego menedżera i eksperta rynkowego. Mimo dużej niespodzianki inwestorzy najwyraźniej wierzą w siłę organizacji. Sam zainteresowany spodziewa się, że sukcesja będzie naturalna, wewnątrzgrupowa, i tym samym Budimex będzie się dalej stabilnie rozwijać zgodnie z wytyczonymi kierunkami.
Można przypuszczać, że stery przejmie obecny wiceprezes ds. operacyjnych Artur Popko, w 2019 r. awansowany z funkcji członka zarządu, pracujący w grupie od 2004 r., począwszy od stanowiska kierownika budowy. W ścisłym kierownictwie grupy zasiadają jeszcze, w randze członków zarządu: Cezary Mączka (zarządzanie zasobami ludzkimi – notabene tym zajmował się Blocher po dołączeniu do grupy prawie dwie dekady temu), Marcin Węgłowski (sprawy finansowe) oraz Jacek Daniewski (kwestie prawne).
Głównym akcjonariuszem Budimeksu jest koncern Ferrovial. Do zamknięcia tego wydania gazety nie uzyskaliśmy od Hiszpanów komentarza na temat zmian w Polsce. Według naszych informacji, o ile Blocher, co oczywiste, rozmawiał niedawno o swojej przyszłości z właścicielem, o tyle cała rada nadzorcza Budimeksu wtorkowym ogłoszeniem decyzji była zaskoczona.
– Prezes zakomunikował zamiar rezygnacji dopiero na wtorkowym posiedzeniu rady, dlatego na razie trudno mówić o następcy. Dariusz Blocher pełni cały czas swoją funkcję, rezygnacja zostanie złożona po ustaleniu daty walnego zgromadzenia, w kolejnym kroku rada nadzorcza będzie decydować o kandydatach i głosować – mówi Marcin Wrzosek, rzecznik Budimeksu.
WZA powinno się odbyć w maju, sam Blocher prawdopodobnie wejdzie do rady nadzorczej Budimeksu i będzie doradcą w Ferrovialu.