Analitycy wskazali, że przy słabym popycie na mieszkania przytoczone wzrosty oznaczałyby presję na marże oraz płynność deweloperów. Jednak mimo pandemii zapotrzebowanie na lokale utrzymuje się na wysokim poziomie, co jest konsekwencją niskich stóp procentowych. Ponieważ popyt sprzyja, deweloperzy będą w stanie przerzucać wzrost kosztów wykonawstwa na ceny mieszkań i utrzymywać rentowność na satysfakcjonującym poziomie.
Z drugiej strony, zbyt szybkie tempo wzrostu cen mieszkań może schłodzić zapał do kupowania.
Jak wynika z naszej grudniowej analizy, po trzech kwartałach 2020 r. marża brutto ze sprzedaży liczona dla 14 deweloperów z rynku kapitałowego wyniosła 23,9 proc., o 1,6 pkt proc. mniej niż rok wcześniej, ale i 0,8 pkt proc. lepiej niż dwa lata wcześniej. Od rozpoczęcia budowy do oddania inwestycji do użytkowania mijają mniej więcej dwa lata, zatem wyniki w raportach za III kwartał br. to efekt głównie przekazywania lokali, których budowa wystartowała w okolicach 2018 r. W latach 2017–2018 w branżę uderzył skokowy wzrost kosztów wykonawstwa będący efektem boomu inwestycyjnego i niedoboru potencjału wykonawczego. Branża generalnie poradziła sobie z przerzuceniem kosztów na ceny mieszkań, choć u kilku spółek w samym III kwartale 2020 r. rentowność skurczyła się do kilkunastu procent. ar