Dane GUS z września o dynamice produkcji budowlano-montażowej rynek ocenił jako słabe. Wzrost wyniósł 4 proc. rok do roku, a ekonomiści ankietowani przez „Parkiet" przeciętnie spodziewali się ponad 8 proc. Słyszymy o rosnących cenach i niedoborach materiałów, o braku pracowników. Czy jest ryzyko, że inwestycje staną, a rentowność obecnie realizowanych kontraktów będzie pod mocną presją?
Dane za wrzesień mocno rozjechały się z oczekiwaniami analityków, ale ja zwróciłbym uwagę na dane o budownictwie mieszkaniowym. Co prawda statystyki za sam wrzesień nie są imponujące, ale jak się zestawi trzy kwartały 2021 r. z analogicznym okresem ub.r., to dane są bardzo dobre. Optymizmem napawa to, że deweloperzy uzyskali o 30 proc. więcej pozwoleń na budowę – to świadczy o tym, że budownictwo mieszkaniowe ma się co najmniej dobrze. Korzystamy z tego zarówno jako generalny wykonawca, jak i deweloper. Aktualnie mamy w realizacji prawie 5,5 tys. mieszkań w Warszawie i Poznaniu. Rynek jest rosnący, pozyskujemy kolejne zamówienia jako wykonawca.
Faktycznie w tym roku obserwujemy mocny wzrost cen materiałów, co może być hamulcem dla części inwestorów głównie działających na rynku niemieszkaniowym.
Główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa ostrzega, że sytuacja już wygląda, jakbyśmy mieli kumulację prac w Polsce, a przecież jesteśmy dopiero w przededniu nagromadzenia wielkich inwestycji infrastrukturalnych – i kumulacja będzie znacznie większa niż te z lat 2011–2012 i 2017–2018...