Jak wygląda dziś rozwój kryzysu zbożowego i czy można wycenić straty Ukrainy z powodu zakazu eksportu do Polski? Wiceminister gospodarki Taras Kaczka ocenił je na 143 mln USD.
Zacznijmy od tego, czym jest ten kryzys zbożowy i czy ten problem uzasadniałby tak silną interwencję państwa w tym obszarze. Warto zwrócić uwagę na argument rolników, że ceny zboża w Polsce spadają przez zalew ukraińskiego zboża. Na głównych giełdach, na Matifie, pszenica jest tańsza niż w Polsce, więc te tezy nie mają potwierdzenia. Po prostu ceny zboża spadają, bo tak wygląda sytuacja popytowo-podażowa na świecie, istotnie obniżyła się niepewność i odpłynął kapitał spekulacyjny. Mamy też korytarz zbożowy na Morzu Czarnym, ten kanał jest o wiele bardziej wydajny. Dużo też się mówiło o pomocy dla producentów pszenicy, ale my głównie importowaliśmy kukurydzę, ta dyskusja w dużym stopniu oderwała się od danych. Szacunki tego, jak bardzo są zapchane magazyny, są zawyżane, gdy tymczasem są raczej problemy z uzyskaniem podaży zboża od rolników.
Na ile szacujecie państwo zapasy zboża, których Polska musi się pozbyć do żniw? To temat nawet polityczny, bo minister rolnictwa obiecał, że jeśli nie uda mu się do żniw pozbyć zapasów zboża, poda się do dymisji.
Jeśli spojrzymy tylko na zboża sprowadzone z Ukrainy, efekt netto ukraińskiego importu szacujemy na 2,5 mln ton, pomijam przy tym rośliny oleiste. Po uwzględnieniu rzepaku, słonecznika i śrut to może być ok. 4 mln ton, ale w kategorii nieprzetworzonych zbóż to 2,5 mln ton. Oczywiście sprowadziliśmy więcej zboża z Ukrainy, ale w tym czasie sprowadziliśmy go mniej z innych kierunków. Mimo to, przyjmując że eksportujemy maksymalnie 700 tys. ton miesięcznie drogą morską i jest to wyśrubowany wynik, to nawet te nadwyżki będzie ciężko wysłać. Mieliśmy przez ostatnie tygodnie dużą niepewność regulacyjną, pojawiały się różne pomysły, w jaki sposób rząd będzie chciał pomóc rolnikom. To wstrzymywało decyzje o sprzedaży zboża i dopiero dziś, gdy mamy konkrety, rolnicy mogą podejmować decyzje, bazując na ekonomicznej kalkulacji. Ale przez tę niepewność mamy już na starcie opóźnienie, bo wcześniej rolnicy ograniczali tę sprzedaż zboża.