Austriacy, będący jedynym właścicielem tego dziesiątego co do wielkości banku w Polsce, kilka dni temu rozpoczęli z nadzorem negocjacje w sprawie kolejnego przeniesienia terminu debiutu. Tym razem KNF była nieubłagana i RBI musi przeprowadzić pierwszą ofertę publiczną (IPO) swojego banku do końca czerwca.
Czasu jest mało, tym bardziej że prospekt emisyjny nie został jeszcze zatwierdzony. Tydzień temu KNF zawiesiła na wniosek Austriaków postępowanie w sprawie jego zatwierdzenia (prospekt został złożony na początku kwietnia).
Po debiucie free float Raiffeisen Polbanku ma wynosić 15 proc. RBI już parę razy przekładał termin upublicznienia swojego banku, bo nie sprzyjały temu warunki rynkowe (RBI nie chce sprzedawać akcji poniżej wartości księgowej). Teraz nastroje są lepsze, ale sektor nadal może ponieść koszty związane z regulacjami frankowymi, a na dodatek słabe wyniki ma sam Raiffeisen Polbank. Trudno jednak sądzić, że parę miesięcy diametralnie odmieni jego sytuację – na efekty restrukturyzacji i poprawę rentowności trzeba minimum roku.
– Obietnice złożone KNF powinny być respektowane i stanowczość Komisji nie powinna dziwić. Jednak samo IPO nie musi się wcale udać; rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami kupujących i sprzedających mogą być zbyt duże, aby oferta zakończyła się sukcesem. Może się też skończyć na notowaniu banku z bardzo niskim free floatem, nawet poniżej 2–3 proc. – ocenia Marcin Materna z Millennium DM.