Andrzej Stec: Rok 2017 za nami. Jaką ocenę Pan sobie wystawia w szkolnej skali?
Michał Krupiński, prezes Pekao: Zmiany w organizacjach wymagają czasu, ale prawdziwa transformacja wymaga zmiana paradygmatu, filozofii i zaszczepienia w organizacji wielkich ambicji. Szczególnie, że jest to zmiana właścicielska po 20 latach. Wydaję mi się, że to akurat mi i mojemu zarządowi udało się na szóstkę. Już widzimy odczuwalne przez klientów efekty naszych działań. Świadczą o tym rekordowe wzrosty w obszarze bankowości detalicznej oraz małych i średnich przedsiębiorstw. Chwaliliśmy się tym publikując wyniki za III kwartał. Ten trend jest kontynuowany. Z punktu widzenia bankowości korporacyjnej również mieliśmy bardzo dobry rok. Konkurencje zostawiliśmy w tyle w obszarze bankowości inwestycyjnej. Nasze doświadczenie i nieustanne zaufanie klientów poparte jest dużymi i skomplikowanymi transakcjami Klienci widzą nas jako wiodącego partnera w rozwoju, nie tylko w Polsce, ale w coraz silniejszej ekspansji Polskich firm na nowe rynki.
Jakieś przykłady?
Uczestniczyliśmy w największej tego typu operacji minionego roku w Polsce, a więc wycofaniu spółki Synthos z giełdy. Doradzamy dużemu nowojorskiemu funduszowi w podobnej transakcji. Przeprowadziliśmy kilka dużych konsorcjalnych operacji finansujących (na przykład AmRestu). Ten rok też zapowiada się obiecująco na rynku fuzji i przejęć oraz IPO i jestem przekonany, że pod tym względem będzie to dobry rok także dla Pekao. Klienci chcą z nami współpracować, zarówno po stronie produktów pożyczkowych gdzie inwestujemy nasz kapitał, czy w projektach doradczych. Dobrze przebiega porozumienie z włoskim UniCredit w ramach którego polecamy sobie nawzajem klientów. Dużą wagę przywiązuję do zespołu współpracowników. Chcąc przyciągnąć najlepszych szukamy także zagranicą - uzupełniamy kompetencje w kluczowych dla nas obszarach zatrudniając menadżerów z międzynarodowych banków. Ostatnio przyszło do nas pięcioro doświadczonych bankierów z Londynu, specjalistów od fuzji i przejęć, strategii, IR. Spodziewamy się kolejnych mocnych nazwisk z Nowego Jorku i Londynu w obszarze asset management, w bankowości korporacyjnej czy prywatnej.
Czy nowi menedżerowie to wskazówka na co stawiacie?