Banki nieźle radzą sobie z presją płac

Wzrost wynagrodzeń kredytodawcy neutralizują zmniejszeniem zatrudnienia. Poza tym pensje to tylko część wszystkich kosztów banków i ich wpływ na wynik netto jest dość ograniczony.

Publikacja: 12.09.2018 10:01

PKO BP, największy pod względem aktywów bank w Polsce, poniósł w I półroczu 1,52 mld zł kosztów pracowniczych, czyli o 2,6 proc. więcej niż rok temu. Wygląda więc na to, że bank nie odczuwa istotnej presji na wzrost wynagrodzeń. Tym bardziej że w tym roku zaksięgował dodatkowe 36 mln zł kosztów restrukturyzacji (rok temu ich nie było), a liczba zatrudnionych grupy jest stabilna – wynosi 28,5 tys. etatów (o 32 mniej niż rok temu).

Foto: GG Parkiet

Rynek pracownika w Polsce jest w pełni. Stopa bezrobocia jest historycznie niska, a skala wzrostu płac wynosi ponad 4 proc. rok do roku już od początku 2017 r. W ostatnich miesiącach tempo to przyspieszyło i zbliżyło się w okolice 8 proc. Dla pracodawców to nie lada wyzwanie, bo muszą nie tylko zatrzymać, ale niektórzy także pozyskać nowych pracowników. Tych wykwalifikowanych brakuje, więc presja płac się nakręca. Odczuwają o także banki, co same przyznają i co widać w ich wynikach po I półroczu.

Rosną nie tylko wynagrodzenia

Na wzrost wynagrodzeń wskazują też dane dotyczące całego sektora bankowego. Już w 2017 r. koszty pracownicze (na które składają się głównie wynagrodzenia, ale też inne świadczenia dla pracowników) wzrosły w sektorze o 5,8 proc. (do 16,6 mld zł), czyli najsilniej od 2010 r., kiedy urosły o 6,4 proc. W I półroczu 2018 r. koszty pracownicze sektora wzrosły o 6,6 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem (średnioroczne tempo wzrostu tych wydatków w latach 2010–2017 to tylko 2,8 proc.).

Koszty te idą w górę, mimo że banki systematycznie zmniejszają zatrudnienie – w latach 2010–2017 liczba pracowników zmalała łącznie o 6,2 proc. (czyli 10,9 tys. osób), do 164,4 tys. Redukcje powodowane łączeniem się banków mniejszą odwiedzalnością tradycyjnych placówek i większą cyfryzacją w połączeniu ze wzrostem kosztów oznaczają większe średnie wynagrodzenie. W 2017 r. zwiększyło się o 8,2 proc., do około 10 tys. zł (bazując na danych o łącznych kosztach pracowniczych w sektorze i średniej liczbie zatrudnionych w roku). W całym bieżącym roku może urosnąć do 10,8 tys. (zakładając, że liczba pracowników utrzyma się na obecnym poziomie). To znaczne przyśpieszenie wobec lat 2010–2017, kiedy wskaźnik ten rósł co rok po 3,4 proc.

Podwyżki przeprowadziły już m.in. BZ WBK (teraz fukcjonuje już jako Santander Bank Polska), Millennium, Handlowy i ING Bank Śląski. W tym ostatnim podwyżka miała dwa etapy: automatyczna dla osób z najniższymi wynagrodzeniami w danej kategorii zaszeregowania i uznaniowa – uzależniona od indywidualnej oceny rocznej. – Tak jak inne banki i instytucje finansowe mierzymy się z sytuacją na rynku pracy – niskim bezrobociem, kurczącą się liczbą osób w wieku produkcyjnym, starzejącym się społeczeństwem i presją płacową. W naszym banku i całej grupie funkcjonuje coroczny proces regulacji wynagrodzeń, dzięki któremu systematycznie obejmujemy znaczną część pracowników naszego banku podwyżkami. Oprócz tego uatrakcyjniamy świadczenia pozapłacowe i benefity, które stają się integralną częścią oferowanego pracownikom całkowitego pakietu i nierzadko decydują o wyborze pracodawcy przez kandydatów – mówi Wioletta Marciniak-Mierzwa, dyrektor departamentu wynagrodzeń, benefitów i raportowania w BGŻ BNP Paribas. Ostatnio bank uruchomił program well-being „BEneFIT" i umożlił pracę zdalną przez sześć dni w miesiącu.

Bankowcy przyznają, że największe wyzwania w zakresie wzrostu wynagrodzeń dotyczą obszaru sprzedaży, operacji, call center i oczywiście IT. Poza tym banki konkurują o pracowników już nie tylko w swoim sektorze, ale także z sieciami sprzedaży detalicznej, firmami technologicznymi i centrami usług wspólnych międzynarodowych gigantów, których liczba w Polsce stale rośnie. – Transformacja sektora finansowego i związana z nią digitalizacja i rozwój technologii sprawiają, że coraz większym wyzwaniem jest pozyskanie wysoko wykwalifikowanej kadry, w szczególności specjalistów i ekspertów IT, administratorów, architektów nowych technologii, analityków danych oraz ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa. W związku z tym można zaobserwować wzrost oczekiwań tych grup zawodowych zarówno w zakresie wynagrodzenia, jak i pakietu benefitów czy środowiska pracy – podkreśla Marciniak-Mierzwa.

Jaki wpływ na wynik netto?

Zdaniem analityków banki mające dużą sieć i zatrudniające sporo pracowników na niższych szczeblach, gdzie presja płac jest największa, mogą mocniej odczuć presję na wzrost wynagrodzeń w gospodarce. Banki poprawę na rynku pracy mogą odczuć także w kosztach ogólnego zarządu, gdzie ujmowane są wydatki na usługi obce – głównie dotyczy to usług wiążących się z zatrudnianiem osób do prostszych czynności o niższych wynagrodzeniach (utrzymanie budynków, sprzątanie, ochrona).

Koszty pracownicze są ważne dla wyników banków, ale ich wpływ nie powinien być demonizowany. Stanowią przeciętnie około połowy łącznych kosztów działania, które bez amortyzacji w 2017 r. wyniosły 33,1 mld zł (pozostałą połowę stanowiły koszty ogólnego zarządu). Dla porównania całkowite przychody operacyjne sektora (czyli wynik głównie odsetkowy i prowizyjny) wyniosły prawie 64 mld zł. A przecież wynik banków uszczuplają jeszcze inne koszty – rezerwy kredytowe (rzędu 9 mld zł rocznie), amortyzacja (3 mld zł) i podatki od aktywów (3,5 mld zł) oraz dochodowy (4,8 mld zł). Wrażliwość zysku netto na wzrost kosztów pracowniczych jest więc ograniczona.

Weźmy na przykład PKO BP, BZ WBK i mBank, czyli pierwszego, trzeciego i czwartego gracza na rynku. Przyjmijmy, że w 2017 r. ich koszty pracownicze były znacznie większe, bo aż o 10 proc. i 15 proc., niż faktycznie. Co stałoby się z zyskiem netto? W PKO BP byłby niższy niż realnie zanotowane 3,10 mld zł odpowiednio o 6,9 proc. i 10,5 proc. W BZ WBK wpływ na wynik netto (bank zarobił 2,21 mld zł) byłby jeszcze mniejszy i pogorszyłby się on odpowiednio o 4,7 proc. i 7 proc. W przypadku mBanku zysk netto zamiast faktycznych 1,09 mld zł byłby o 5,9 proc. oraz 8,8 proc. mniejszy.

Banki
Banki stracą na obniżkach stóp. Ale nie od razu i nie tak dużo
Banki
Kiedy niższe raty kredytów?
Banki
Listy zastawne. Tańsze kredyty?
Banki
Rewolucja pokoleniowa w bankach
Banki
Sprzedaż kredytów mieszkaniowych w górę. W maju padł kolejny rekord
Banki
MF nie chce karać „złych banków”. Ale i tak dołoży im podatków