Commerzbank może zawiesić sprzedaż mBanku ze względu na kiepskie nastroje na rynkach, do których przyczyniły się ostatnie obawy o negatywny wpływ koronawirusa na światową gospodarkę – wynika z naszych nieoficjalnych informacji.
Wirus i franki
Przez pięć sesji WIG spadł o 7 proc., w podobnym stopniu potaniał mBank, którego 69 proc. akcji jest w rękach Commerzbanku. – Sprzedaż mBanku jest w toku, nie będziemy komentować szczegółów tego procesu. Oczywiste jest, że sprzedamy tak wartościowe aktywo tylko za adekwatną cenę – mówi „Parkietowi" Erik Nebel, rzecznik Commerzbanku.
Notowania mBanku od początku roku spadły o 13 proc., a przecena przyśpieszyła w pierwszej połowie lutego, gdy zaczęły się pojawiać pierwsze nieoficjalne informacje dziennika „Handelsblatt" o słabszym zainteresowaniu inwestorów mBankiem, co mogłoby skłonić Commerzbank do odstąpienia od transakcji (notowania mBanku rosły wcześniej w oczekiwaniu na wyścig o jego aktywa i podbijanie ceny). Teraz kolejnym czynnikiem mogącym za tym przemawiać są spadki na rynkach.
– To byłaby logiczna i zrozumiała decyzja, biorąc pod uwagę, że nastawienie do branży bankowej i ogólne nastroje na rynku pogorszyły się. Poza tym kilka potencjalnych inwestorów, takich jak Erste Group czy Credit Agricole, wycofało się z transakcji ze względu na jej złożoność. Zatem odstąpienie od sprzedaży nie byłoby dla mnie niespodzianką – mówi Jovan Sikimic, analityk Raiffeisen Centrobanku.
W podobnym tonie wypowiada się Marta Jeżewska-Wasilewska, analityk Wood & Company. – Nie byłabym zdziwiona decyzją Commerzbanku o odstąpieniu od transakcji, szczególnie biorąc pod uwagę bieżące warunki rynkowe. W połowie lutego zarząd Commerzbanku mówił, że przygotowania do transakcji są w toku, ale zaznaczył, że dojdzie do niej tylko, jeśli cena i warunki będą satysfakcjonujące. Z tym może być problem, biorąc pod uwagę, że ofertę złożył tylko – jak donoszą media – jeden inwestor strategiczny, czyli Pekao, a obok niego tylko jeden czy dwa fundusze private-equity. Faktyczny popyt na aktywa mBanku prawdopodobnie okazuje się być niższy niż pierwotnie sądzono – mówi Jeżewska-Wasilewska. Dodaje, że do tego dochodzi drugi czynnik, czyli wysokie skomplikowanie transakcji ze względu na duży portfel frankowy mBanku. – Naszym zdaniem „wyciągnięcie" go z mBanku mocno komplikuje sprawę, bo jednocześnie sporo klientów frankowych tego banku jest aktywnymi klientami – zaznacza. Hipoteki walutowe mBanku warte są blisko 17 mld zł i stanowią 16 proc. jego portfela kredytów.