– Pierwsze obserwacje, bazujące na zapytaniach kierowanych do BIK-u w związku z wnioskowaniem do banku o kredyt mieszkaniowy, wskazują, że w tygodniu od 15 do 21 marca zapytań o hipoteki było o 20 proc. mniej niż rok temu – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej.
Spadek już widoczny
BIK zwraca uwagę, że trudno o jednoznaczne wnioski, ale jest ogromna różnica w porównaniu z popytem na hipoteki z poprzednich miesięcy (wnioskowano o kwoty o 20–25 proc. większe niż rok wcześniej, głównie ze względu na rosnącą średnią wartość kredytu, ale i większą liczbę wniosków).
– Skomplikowana sytuacja związana z pandemią wirusa, w której dominuje niepewność, charakteryzuje się wysoką zmiennością. Nie pozwala to jednoznacznie prognozować przyszłej sytuacji na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Kluczowe dla oceny wpływu są długość i skala pandemii, której skutki z pewnością przełożą się na wszystkie branże. Należy wyraźnie rozróżnić popyt na kredyty finansujące konsumpcję, czyli ratalne i gotówkowe, oraz na zakup nieruchomości. Obecnie jest za wcześnie, aby prognozować, co się stanie z popytem na kredyty mieszkaniowe. Można jednak próbować kreślić scenariusze tego, co wydarzy się na rynku mieszkaniowym w Polsce i określać znaczące czynniki – mówi Rogowski.
Jego zdaniem duże znaczenie będą miały czynniki popytowe, wpływające na kształtowanie cen. Nieruchomości sprzedawane są osobiście, trudno zawierać takie transakcje w internecie. Ograniczy to zakupy. Drugim czynnikiem jest dostępność finansowania zakupu kredytem, choć należy pamiętać, że obecnie tylko ok. 40 proc. nieruchomości nabywanych jest przy wsparciu kredytem mieszkaniowym.
– Można przypuszczać, że banki przejdą na konserwatywną politykę kredytową, czego symptomy zauważalne były już przed pandemią. Spowoduje to spadek dostępności kredytów mieszkaniowych poprzez wyższy wymagany scoring kredytobiorców, niższy akceptowalny wskaźnik DtI (kosztów obsługi zadłużenia do dochodów) oraz LtV (wysokość długu do wartości nieruchmości). Dochodzi też czynnik psychologiczny. Przy niepewności, w której nasze dochody mogą być zagrożone, trudno podejmować długoterminowe decyzje, do jakich należy zakup nieruchomości. Zawirowania z powodu koronawirusa bardziej sprzyjają oszczędzaniu niż inwestowaniu – mówi prof. Rogowski. Te czynniki ograniczą popyt i negatywnie wpłyną na ceny nieruchomości.