– Jesteśmy w momencie, gdy moratoria kredytowe się kończą. Większość tego portfela około połowy października zapadła i powrót do bieżącej obsługi klientów tego długu wygląda lepiej, niż zakładaliśmy – mówi Cezary Stypułkowski, prezes mBanku.
W III kwartale koszty ryzyka banku wyniosły 98 pkt baz. (a narastająco 126 pkt baz.), czyli zmalały ze 128 pkt baz. w II kwartale i były podobne jak rok temu. – Obraz, który mieliśmy po II kwartale, to było około 150 pkt baz., i chyba w tym obszarze będziemy trwali. Nie sądzę, przynajmniej w perspektywie IV kwartału, aby doszło do przekroczenia tego poziomu – mówi Stypułkowski. Nie wyklucza, że koszt ryzyka w przyszłym roku może osiągnąć wyraźnie wyższy poziom.
Saldo odpisów kredytowych mBanku wyniosło w III kwartale 269 mln zł – to wzrost rok do roku o 8 proc. i zarazem spadek o jedną czwartą wobec poprzedniego kwartału. Ale do tego doszła kolejna duża rezerwa na ryzyko prawne hipotek frankowych. Wyniosła 186 mln zł i była niemal identyczna jak w II kwartale (rok temu takiej rezerwy nie było). To mocno obciążyło zysk netto mBanku w III kwartale. Wyniósł 101 mln zł i był gorszy niż rok temu o 72 proc., ale jednak lepszy niż w poprzednim kwartale o 16 proc.
– Wyniki mBanku były nieco lepsze niż oczekiwania, co jednak nie zmienia faktu, że z powodu zawiązania kolejnej wysokiej rezerwy na ryzyko prawne związane z hipotekami frankowymi były one stosunkowo niskie na tle konkurencji. Marża odsetkowa nieznacznie spadła, dość znaczny był natomiast roczny wzrost dochodów prowizyjnych. Kontrola kosztów mogłaby być lepsza. Podobnie jak w niektórych innych bankach, kwartalny przyrost wolumenów był minimalny. Rezultaty oceniamy jako neutralne w obecnej sytuacji – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.