Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
PKO BP ma 21,1 mld zł hipotek frankowych, co stanowi 9,1 proc. jego portfela kredytów (około 85 proc. to denominowane). Zakładając, że ugody skutkowałyby 40-proc. odpisem frankowych należności, kosztowałoby to bank w uproszczeniu 8,4 mld zł (efektywny koszt byłby niższy, biorąc pod uwagę tarczę podatkową i już zawiązane spore rezerwy na sporne kredyty). To relatywnie niewiele w zestawieniu z wysokimi kapitałami własnymi wynoszącymi na koniec września 44,8 mld zł i nadwyżką ponad wymogi nadzoru sięgającą 18,7 mld zł. Poza tym bank jest jednym z najbardziej rentownych w sektorze i szybko może „nadrobić” ubytek. Przez trzy kwartały tego roku liczba jego sądowych spraw frankowych urosła o 150 proc., czyli blisko 2,5 tys. (wobec końca 2019 r.). Przedmiot sporu w stosunku do portfela franków jest dość niewielki i wynosi 5 proc.
Frankowy portfel Millennium jest wart 14,7 mld zł (w tym 1 mld zł kupiony z EuroBankiem i ubezpieczony przez SocGen od spraw prawnych), co stanowi 19,6 proc. jego kredytów. Millennium, podobnie jak mBank i Getin Noble, ma niemal wyłącznie kredyty indeksowane. Odpis 40 proc. spornych hipotek frankowych oznaczałby koszt rzędu 5,5 mld zł, czyli byłby sporo wyższy od obecnej nadwyżki kapitałowej ponad wymogi KNF wynoszącej 2,4 mld zł (bank ma teraz 9,2 mld zł kapitałów własnych). Rentowność Millennium bez negatywnego wpływu rezerw na franki, które ostatnio zawiązywał, byłaby dużo wyższa, rozłożenie kosztów w czasie lub czasowe zmniejszenie wymogów pozwoliłoby uniknąć podwyższenia kapitału. Przez trzy kwartały liczba spraw sądowych banku urosła o 130 proc. (2,6 tys.), podobnie jak rezerwy (300 mln zł).
mBank ma 13,6 mld zł hipotek frankowych, to 12 proc. jego portfela ogółem. Jeśli ugody miałyby skutkować odpisem 40 proc. kredytów we frankach, strata banku wyniosłaby na tej operacji w uproszczeniu 5,4 mld zł. Jest więc tylko nieznacznie większa niż jego obecna nadwyżka kapitału ponad wymogi wynosząca 4,6 mld zł (na koniec września mBank miał ponad 16,9 mld zł kapitałów własnych). Wprawdzie jego zyski są teraz sporo niższe, ale pozostaje rentowny i odroczenie rozpoznania dużych kosztów może mu pozwolić uniknąć sytuacji niespełniania wymogów KNF. Warto pamiętać, że obowiązkowy poziom kapitału zmniejszy się, bo franki go mocno zawyżają (wysokie wagi ryzyka i dodatkowy domiar kapitałowy). Przez trzy kwartały bankowi przybyło 73 proc. spraw frankowych (2,7 tys.), rezerwy urosły o 80 proc. (380 mln zł).
W Santanderze hipoteki frankowe, warte 9,9 mld zł na koniec września, stanowiły 6,7 proc. portfela kredytów ogółem (około 80 proc. z nich to te indeksowane). Ewentualne ugody skutkujące 40-proc. odpisem przyniosłyby więc bankowi koszt brutto rzędu 4 mld zł. To wartość wyraźnie niższa niż spora nadwyżka kapitału Tier 1 ponad wymogi nadzorcze, którą bank wykazał we wrześniu w wysokości 10,5 mld zł (jego kapitały własne są warte 28,5 mld zł). Oprócz silnej pozycji kapitałowej jest też stosunkowo wysokorentowny. Obok PKO BP i BNP Paribas jest w najlepszej sytuacji kapitałowej w polskim sektorze do wzięcia na siebie frankowych kosztów. Przez trzy kwartały liczba spraw sądowych urosła o 125 proc. (370), a rezerwy o prawie 65 proc. (150 mln zł). Wartość przedmiotu sporu w stosunku do portfela frankowego to 6,7 proc.
Getin Noble ma 9,4 mld zł hipotek frankowych, które stanowią blisko 26 proc. jego portfela kredytów. Przy założeniu odpisu 40 proc. tych kredytów koszt tej operacji dla banku (pomijając już zawiązane rezerwy i kwestie podatkowe) wyniósłby około 3,8 mld zł. GNB ma tylko 2,1 mld zł kapitału własnego, niewystarczającego już teraz do spełnienia wymogów KNF (niedobór kapitału Tier 1 wynosi około 1,9 mld zł). Na domiar złego bank jest nierentowny, każdy kwartał z 16 ostatnich przyniósł stratę i biorąc pod uwagę warunki rynkowe, trudno liczyć na poprawę, więc kapitał będzie topniał. Jeśli nie z powodu ugód, bank czekają frankowe koszty związane z orzeczeniami sądów. Przez trzy kwartały liczba spraw frankowych urosła o 1,88 tys., czyli 80 proc., a rezerwy tylko symbolicznie i pokrywają jedynie 17 proc. wartości sporu.
BNP Paribas ma „tylko” 4,9 mld zł hipotek frankowych, i to głównie czysto walutowych lub denominowanych, stanowiących 6,1 proc. portfela. Gdyby miał odpisać 40 proc. wartości frankowych kredytów, kosztowałoby go to – w uproszczeniu – 1,9 mld zł. Bank jest nie tylko rentowny, ale ma także silną pozycję pod względem kapitałów własnych – wynoszą 11,8 mld zł, a jego nadwyżka ponad wymóg KNF sięga 3,9 mld zł, bez problemu mógłby więc poradzić sobie z takim kosztem. Pytanie, na ile będzie to konieczne, bo ze względu na strukturę portfela frankowego (sporo kredytów walutowych) jego klienci nie pozywają go tak często jak inne banki. Wprawdzie przez trzy kwartały liczba spraw urosła o prawie 160 proc., ale to tylko 300 nowych pozwów. Wartość przedmiotu sporu w stosunku do wielkości portfela jest niewielka i wynosi 3,3 proc.
Wysokie wymogi w zakresie wypłat dywidend, szczególnie dotyczące banków frankowych, którym polski nadzór nałożył specjalne kryteria, ograniczyły dystrybucję zysków do akcjonariuszy i negatywnie wpływały na rentowność sektora. Teraz jednak silne kapitały kredytodawców i duża nadwyżka względem wymaganych minimów, które zostały w czasie pandemii obniżone, mogą im ułatwić przełknięcie kosztów związanych z hipotekami frankowymi.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Ożywienie kredytowe jest tuż, tuż przed nami – prognozują zgodnie bankowcy. Ma to wynikać z długo oczekiwanego boomu inwestycyjnego, a przy okazji dać też ochronę przed spadkami zarobków sektora po obniżkach stóp. Czy te nadzieje mają szansę się ziścić?
Największy bank zaskakuje wysokimi zyskami i ma nadzieję na kontynuację tego trendu, mimo wciąż dużego obciążenia rezerwami frankowymi.
Liderowi rynku bankowego w Polsce, PKO BP, nie przeszkadzają duże rezerwy na kredyty frankowe, ani obniżone stopy procentowe. W II kwartale wypracował niemal 2,7 mld zł zysku netto.
PKO Bank Polski odnotował 2 661 mln zł skonsolidowanego zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej w II kw. 2025 wobec 2 351 mln zł zysku rok wcześniej, podał bank.
Analitycy BM mBanku podnieśli swoją rekomendację dla Santander BP do poziomu „trzymaj” oraz zwiększyli 12-miesięczną cenę docelową akcji do 558,9 zł. Taka poprawa to m.in. efekt lepszych od oczekiwań skutków sprzedaży Santander Consumer Bank.
Mimo obniżonych stóp procentowych i wysokich rezerw na kredyty frankowe, bank BNP Paribas chwali się w II kwartale bardzo dobrymi wynikami. Liczy na ożywienie akcji kredytowej w drugiej połowie roku.