Ten zwrócił się o wydanie opinii do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Fotorzepa/Jerzy Dudek
Według szacunków banków ugody mogą kosztować sektor 35 mld zł, ale gdyby frankowicze wybierali drogę sądową, to koszty dla sektora – w zależności od scenariusza – mogą sięgnąć od 6 mld przez 120 mld nawet do ponad 200 mld zł. Bankowcy zastanawiają się zatem, czy SN zwróci się do NBP lub KNF z prośbą o przedstawienie wpływu orzeczeń na system finansowy.
– Każdy sąd zawsze wydaje orzeczenia w ściśle określonym ustawowo trybie. Procedurę wydawania przez SN orzeczenia w formie uchwały powiększonego składu reguluje szczegółowo ustawa o SN. Przewiduje ona jedynie możliwość zasięgnięcia opinii prokuratora generalnego jako instytucjonalnego strażnika praworządności, praw obywateli i interesu społecznego. O nadesłanie takiej opinii zwrócił się prezes kierujący pracami Izby Cywilnej – mówi Aleksander Stępkowski, sędzia i rzecznik SN.
Zaznacza, że nie ma podstaw pozwalających SN zwrócić się do NBP lub do KNF z prośbą o wydanie opinii co do konsekwencji finansowych, jakie mogą się wiązać z daną odpowiedzią na poszczególne pytania frankowe zadane przez Małgorzatę Manowską, pierwszą prezes SN. – Sąd natomiast nie może podejmować czynności procesowych bez wyraźnej podstawy prawnej – zaznacza Stępkowski.
Dodaje, że KNF ani NBP nie przedstawiły SN opinii lub analiz co do skutków ekonomicznych uchwał Izby Cywilnej SN w odniesieniu do hipotek frankowych. – Nadesłanie takiej analizy mogłoby inspirować rozmaite domysły lub opinie co do chęci wpływania na niezawisły sąd – zaznacza rzecznik.
UKNF potwierdza, że nie otrzymał z SN wniosku o zajęcie stanowiska w sprawie frankowej i nie planuje wysłania do SN takiego stanowiska z własnej inicjatywy. NBP nie odpowiada na nasze pytania. Wcześniej prezes Adam Glapiński mówił, że gdyby SN zwrócił się z prośbą o taką analizę, NBP by ją przedstawił.