Posiedzenie Izby Cywilnej SN, pierwotnie mające się odbyć 25 marca, zaplanowano na 13 kwietnia i ma ona odpowiedzieć na sześć pytań frankowych. Dwa dni później ma się odbyć posiedzenie siedmiu sędziów SN, którzy odpowiedzieć mają na dwa pytania skierowane przez rzecznika finansowego. Po pierwsze, pojawiają się argumenty, że SN powinien poczekać z tymi orzeczeniami, aż Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wypowie się w jednej z polskich spraw (chodzi o pytania Sądu Okręgowego z Gdańska zadane w grudniu 2019 r.) – jego posiedzenie wyznaczono na 29 kwietnia. Pojawia się też pytanie, czy jest sens posiedzenia siedmiu sędziów, skoro dwa dni wcześniej obszerniej w sprawie frankowej wypowiedzieć się ma cała Izba Cywilna.
– Decyzje w tej sprawie podejmować będzie skład orzekający. Skład oczywiście będzie brał pod uwagę całokształt okoliczności i podejmie decyzję uwzględniającą rozwój wydarzeń w tej mierze – odpowiada Aleksander Stępkowski, sędzia i rzecznik SN.
Dodaje, że w przypadku pytania o TSUE odpowiedź jest podobna. – Kwestia wpływu, jaki orzeczenie TSUE zapowiedziane na 29 kwietnia miałoby na sposób procedowania w sprawie uchwały pełnej Izby Cywilnej, leży w gestii składu orzekającego. Pamiętajmy, że dodatkowym czynnikiem jest sytuacja epidemiczna, która nie pozostaje bez wpływu na możliwość wielogodzinnego procedowania składu blisko 30 sędziów. Pierwsza prezes jest bardzo wyczulona na kwestie bezpieczeństwa zdrowotnego zarówno sędziów, jak i pozostałych pracowników SN – zastrzega Stępkowski.
Czy SN widzi ryzyko, oprócz tego związanego z pandemią, które może przeszkodzić w odbyciu się tych posiedzeń? – Nie dostrzegam innego ryzyka. Warto jednak podkreślić, że odbycie się posiedzenia nie zawsze jest równoznaczne z zapadnięciem uchwały – dodaje rzecznik SN.
Z sygnałów, które płyną do nas z banków, wynika, że nie spodziewają się one orzeczenia Izby Cywilnej. Ale podobnie uważają także niektórzy reprezentanci frankowiczów. – W mojej ocenie tej uchwały nie będzie, a po orzeczeniu TSUE z 29 kwietnia w zasadzie stanie się ona zbędna – mówi mecenas Barbara Garlacz z Kancelarii Garlacz.