Bank Millennium jest bliżej podjęcia decyzji o przystąpieniu do programu ugód z frankowiczami według pomysłu zaproponowanego przez przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego – wynika z nieoficjalnych informacji „Parkietu".
Ograniczone kapitały
Sprawa nie jest jednak przesądzona. Jak wynika z naszych informacji, bank zaczął skłaniać się ku przystąpieniu do ugód na początku maja, czyli jeszcze przed uchwałą Sądu Najwyższego w siedmioosobowym składzie z 7 maja oraz decyzją całej Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z 11 maja o odroczeniu uchwały. Pod koniec kwietnia orzeczenie wydał zaś Trybunał Unii Europejskiej. Wszystkie trzy rozstrzygnięcia są odbierane jako lekko pozytywne dla branży i wskazujące na to, że uchwała Izby Cywilnej będzie wyważona, na co wskazuje fakt, że sędziowie zwrócili się m.in. do Komisji Nadzoru Finansowego i Narodowego Banku Polskiego z wnioskiem o przedstawienie ich opinii w sprawie problemu kredytów frankowych. To istotna zmiana podejścia, bo wcześniej przedstawiciele Sądu Najwyższego deklarowali, że sędziowie będą brali pod uwagę jedynie aspekty prawne. Jeśli jednak uwzględnią także te ekonomiczne, na które mogą zwrócić uwagę opracowania KNF i NBP, rozstrzygnięcie Izby Cywilnej może być bardziej pozytywne dla branży, niż oczekiwano jeszcze parę tygodni temu. Z wypowiedzi przedstawicieli obu tych instytucji czy ich raportów wynika, że ich zdaniem jakaś opłata bankom za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy się należy i nie powinno dochodzić do tzw. odfrankowienia umów, czyli przewalutowania na złote z zachowaniem stawki LIBOR.
Oczekiwana decyzja Izby Cywilnej Sądu Najwyższego jest o tyle ważna, o ile wpłynie na kształtowanie linii orzeczniczej w sądach powszechnych. Jeśli okazałoby się, że bankom należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, wtedy prawdopodobnie istotnie spadłaby liczba pozwów. To oznacza, że klienci przychylniejszym okiem patrzyliby na ugody, bo ścieżka sądowa nie byłaby już tak atrakcyjna. Z kolei z perspektywy banków oznaczałoby to wprawdzie dobry grunt do podpisywania porozumień z klientami, ale z drugiej strony malejąca presja ryzyka prawnego mogłaby spowodować, że kierowałyby oferty ugód bardziej wybiórczo.
Z naszych informacji wynika, że szczególnie dotyczyć to może właśnie Millennium, który w przeciwieństwie do PKO BP (ten już ma zgodę akcjonariuszy na start ugód i uwzględnił w całości ich koszt w sprawozdaniu za 2020 r., choć samo ich uruchomienie może się opóźnić) ma mocno ograniczone możliwości kapitałowe i zdolność do pokrycia strat wynikających z przewalutowania. Szczególnie że najprawdopodobniej Banco Comercial Portugues, mający 50,1 proc. akcji Millennium, nie dokapitalizowałby banku.