Przybędzie pozwów dotyczących hipotek w innych walutach?

Mało jest spraw sądowych obejmujących kredyty mieszkaniowe w euro czy dolarach. Jednak umocnienie orzecznictwa na korzyść frankowiczów może zwiększyć liczbę pozwów także w tych walutach.

Aktualizacja: 29.08.2021 12:18 Publikacja: 29.08.2021 07:41

Przybędzie pozwów dotyczących hipotek w innych walutach?

Foto: Adobestock

Banki od 2018 r. borykają się z większym przyrostem pozwów dotyczących hipotek frankowych. Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie państwa Dziubaków, który zapadł 3 października 2019 r., są wręcz zalewane pozwami. Głównie jednak tylko frankowymi. Ministerstwo Sprawiedliwości w statystykach wykazuje tylko napływ nowych spraw frankowych, bez innych walut.

Duże różnice w skali wzrostu kursu

MS podaje, że w całym 2020 r. napływ nowych spraw sięgnął 37,2 tys. wobec 11,6 tys. w 2019 r. i 7,2 tys. w 2018 r. Ostatnie miesiące są rekordowe – w II kwartale wpłynęło aż 17,3 tys. spraw, a I kwartale – 14,6 tys. Związek Banków Polskich podaje, że na koniec czerwca przeciw polskim bankom toczyło się 58 tys. spraw dotyczących hipotek frankowych, czyli o prawie 20 tys. więcej niż na koniec 2020 r. To oznacza, że już blisko 15 proc. czynnych umów frankowych jest przedmiotem sporu sądowego i wskaźnik ten do końca roku może zbliżyć się do 18–20 proc.

GG Parkiet

W przypadku hipotek w euro i innych walutach nikt takich statystyk nie podaje, nawet same banki mające tego typu kredyty. Z informacji płynących od kancelarii frankowych wynika, że przypadków kwestionowania w sądach hipotek w walutach innych niż frank szwajcarski jest bardzo niewiele. W dużej mierze wynika to naturalnie z tego, że kredytów tych udzielano znacznie mniej niż frankowych (więcej w ramce poniżej). Te w euro i pozostałych walutach (to prawdopodobnie głównie dolar, za część odpowiada też jen) są teraz warte odpowiednio 21,8 mld zł i 6,6 mld zł w porównaniu z 94 mld zł w przypadku frankowych.

– Widzimy zainteresowanie różnych grup kredytobiorców posiadających kredyty powiązane z kursem waluty obcej. Oczywiście największe zainteresowanie występuje wśród osób posiadających kredyty frankowe, których skala udzielenia była największa. Zaraz za nimi pojawiają się osoby z kredytami w euro i dolarach, którzy również skarżą się na wzrastające saldo kredytu mimo systematycznej spłaty rat. Takim osobom również pomagamy i występujemy do sądu z powództwami o stwierdzenie nieważności umowy – mówi mec. Wojciech Bochenek z Kancelarii Bochenek i Wspólnicy, który reprezentuje klientów w sporach z bankami. Dodaje, że istnieje niewielkie zainteresowanie kredytobiorców posiadających kredyty powiązane z jenem japońskim. – Niezależnie od rodzaju waluty waloryzacji takiego kredytu sam mechanizm jego działania był tożsamy i może podlegać podważeniu w sądzie – przekonuje.

Klienci mający kredyty w euro w zdecydowanej większości spłacają je bez wchodzenia na drogę sądową. – Moim zdaniem wynika to z faktu, że w przypadku kredytów w euro mało jest do ugrania w razie unieważnienia umowy. Oczywiście inaczej by było, gdyby sądy godziły się na to, aby klienci nie zwracali bankowi pożyczonego kapitału, ale orzecznictwo wskazuje, że to nierealny scenariusz – mówi jeden z analityków chcący zachować anonimowość.

GG Parkiet

Hipoteki w euro udzielane były mniej więcej w tym samym czasie co frankowe, ale kurs europejskiej waluty był stabilniejszy. W 2005 sięgał prawie 4 zł, później złoty się umacniał i kurs obniżył się do 3,3 zł w 2008 r., i do początku 2020 r. (tuż przed pandemią) sięgnął 4,25 zł, czyli w najgorszym razie urósł o maksymalnie niecałe 30 proc., dla sporego grona kredytobiorców wzrost sięgał jednak tylko 15 proc. Tylko, bo w przypadku frankowiczów średnio urósł o 55 proc., a maksymalnie nawet o 100 proc. (licząc od czasów udzielania do początku 2020 r.). To oznaczało wzrost wartości kredytu wyrażonego w złotych. Dlatego zrozumiałe jest niezadowolenie frankowiczów: sporo z nich, mimo kilkunastu lat spłacania, ma większy kredyt w złotych niż w momencie zaciągnięcia. Problem w obu przypadkach łagodzi spadek stóp procentowych. Trzymiesięczna stawka EURIBOR od sześciu lat jest ujemna (przez lata -0,3 do -0,4 proc., ostatnio -0,55 proc.) wobec 2–3 proc. w momencie udzielania kredytów. Dzięki spadkowi stóp wielu klientów nie odczuło – mimo wzrostu kursu – zwiększenia miesięcznej raty lub wręcz one spadły. Dla porównania LIBOR CHF 3M ostatnio sięga -0,77 proc.

– Mniejszy wzrost kursu euro i mniejsza w stosunku do WIBOR różnica oprocentowania powodują, że korzyści z ewentualnego przewalutowania hipoteki są dla klienta nie tak duże, jak w przypadku frankowiczów. Szczególnie jeśli doliczymy do tego prowizję, którą klient musiałby zapłacić prawnikom. Wzrost kursu euro nie doskwiera klientom, więc nie pcha ich to do sądów – dodaje analityk. – Poza tym może być tak, że kancelarie prawne, które zajmują się pozwami, nie są aż tak bardzo zainteresowane tego typu sprawami – wolą wziąć sprawę o kredyt we frankach, bo tu kwota potencjalnej wygranej, a więc i wynagrodzenie kancelarii, może być zdecydowanie wyższa – uważa nasz rozmówca.

Frankowicze w większości postępowań sądowych zarzucają bankom stosowanie tzw. klauzul abuzywnych, których obecność ma oznaczać, że nie wiąże ona stron umowy i musi zostać usunięta, co skutkować ma unieważnieniem umowy. Polskie sądy w zdecydowanej większości podzielają tę opinię. Klienci kwestionują stosowanie przez banki własnych tabel kursowych. Urząd Komisji Nadzoru Finansowego wprost napisał w swoim stanowisku dla Sądu Najwyższego, że to wzrost kursu franka i wynikający z tego istotny wzrost salda kredytu oraz bieżących obciążeń klienta „nie zaś dolegliwości wynikające z ewentualnej abuzywności konkretnych postanowień umowy kredytowej" stanowią zasadniczą przyczynę podejmowania przez kredytobiorców działań prawnych przeciwko bankom. Narodowy Bank Polski w swoim stanowisku podał, że stosowane w umowach klauzule przeliczeniowe kredytu nie miały zasadniczego wpływu na wzrost jego wartości wyrażonej w złotych. Innymi słowy, znaczny wzrost kredytu nastąpiłby niezależnie od sposobu ustalenia kursu w klauzuli przeliczeniowej.

Czas rozbroić walutową bombę?

NBP dodał, że udział kredytów w euro w liczbie wszystkich pozwów jest niewielki, bo w ich przypadku nie doszło do tak istotnej zmiany kursu i wzrostu obciążeń kredytobiorców. Jednak od początku 2020 r. europejska waluta umocniła się o prawie 8 proc. Czy pozwów dotyczących tej waluty może przybywać? – Z każdą publikacją o sukcesach frankowiczów i ich zmaganiach na drodze sądowej inni kredytobiorcy nabywają przekonania, że z bankiem można podjąć walkę zakończoną sukcesem. Dostają motywację do działania: skoro innym się udało, to ja też mam szansę. Zbliżający się termin uchwały Sądu Najwyższego, informacje o wyrokach, zabezpieczeniach powództw poprzez zawieszenie płatności rat kredytowych oraz niepewnością w zakresie stawki LIBOR będą motywatorem dla kolejnego grona kredytobiorców, którzy zwlekali z decyzją. Wśród tych osób z pewnością będą kredytobiorcy mający kredyty powiązane z euro lub dolarem – uważa Bochenek.

– Banki akurat w tym przypadku powinny jak najszybciej oddać spready i podpisać z klientami klauzule, że „to załatwia sprawę" i zrzekają się oni podważania umów w sądach. Utrwalenie się orzecznictwa w przypadku hipotek frankowych może automatycznie przenieść się na kredyty w euro. Przy niekorzystnych warunkach w przypadku hipotek frankowych dla banków także kredyty w euro staną się toksyczne – mówi jeden z bankowców.

Banki
Banki będą mieć zaskakująco dobry wynik odsetkowy. A zyski?
Banki
Słodko-gorzkie prognozy dla największych banków
Banki
Zysk Alior Banku nieco powyżej oczekiwań. Będzie dywidenda
Banki
Banki nie są nadmiernie drogie, ale hossa nie będzie trwać wiecznie
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Banki
NBP pod kreską. Strata w 2023 roku poszła w miliardy złotych
Banki
Prezes mBanku Cezary Stypułkowski: Marne prawo, żadna sprawiedliwość, upadła moralność