Lipiec przyniósł największy w historii miesięczny spadek liczby zatrudnionych w polskim sektorze bankowym – wynika z danych KNF. W lipcu ubyło 1,46 tys. etatów, przez ostatnich 12 miesięcy zaś 8,3 tys. i zatrudnionych w sektorze jest 144,1 tys. osób.
Największe zwolnienia?
Po siedmiu miesiącach zlikwidowano 4,9 tys. miejsc pracy, więc w całym roku może ich ubyć 8–9 tys. Do tej pory największy roczny ubytek to 7,9 tys. z pandemicznego i trudnego dla branży 2020 r., więc w tym roku ten niechlubny rekord może być przebity. Jednak zwolnienia w bankowości to trend, który trwa już od ponad dekady. Od końca 2010 r. zniknęło 32,8 tys. etatów w polskich bankach, co oznacza, że ubyło ich o prawie 18 proc. Powodów zwolnień jest wiele, ale jedne z głównych to transformacja branży: wzrost popularności bankowości cyfrowej i malejąca liczba odwiedzin tradycyjnych oddziałów. Na to nakłada się konieczność szukania przez banki oszczędności, bo przychody były ostatnio pod presją z powodu cięcia stóp procentowych. Sektor próbuje w ten sposób bronić rentowności, która dołowana jest także przez podatek bankowy, wysokie wymogi regulacyjne i kapitałowe.
– Cały sektor bankowy przechodzi w ostatnich latach dynamiczną transformację cyfrową związaną m.in. ze zmieniającymi się preferencjami klientów w zakresie kanałów, za pomocą których korzystają z usług bankowych. Coraz więcej klientów korzysta z kanałów zdalnych, w tym bankowości mobilnej. Zastępuje to wizyty w tradycyjnych oddziałach. Postępuje również robotyzacja i automatyzacja procesów, a ponadto wdrażane są inne nowoczesne rozwiązania techniczne, które ograniczają pracę i czasochłonność niektórych czynności. Znacząco wpływa to na strukturę zatrudnienia w sektorze, w tym w naszym banku. W reakcji na zachodzące zmiany intensywnie rozwijamy kompetencje technologiczne i informatyczne i znacząco zwiększamy zatrudnienie w tym obszarze – mówi Paweł Jurek, rzecznik Pekao.
Zwraca uwagę, że jednocześnie maleje liczba placówek, a w konsekwencji zatrudnionych w nich pracowników, którzy dotychczas odpowiedzialni byli za bezpośrednią obsługę klientów. Liczba etatów w centralach banków przez nieco ponad dekadę urosła o 12 proc. (do 79,2 tys.), ale w oddziałach spadła aż o 39 proc. (do 64,4 tys.). Do tego dochodzą fuzje: banki po połączeniach redukują liczbę etatów, bo część z nich się dubluje. To poprawia efektywność kosztów połączonego podmiotu i jest jednym z ważnych argumentów skłaniających banki do fuzji.